Zwiedzanie szkoły było super. Fajnie było poznać Zayn'a. Nie dość, że przystojny to jeszcze strasznie miły. Gdy wychodziliśmy zaproponował kawę w Starbucks'ie. Oczywiście się zgodziłam. Było bardzo miło, dałam mu swój numer i podwiózł mnie. Zasnęłam jak kamień. Obudziłam się rano, a dokładnie obudził mnie telefon. Spojrzałam na ekran. O KURWA! To Zayn. szybko odebrałam:
-Halo? Coś się stało? - spytałam zaspana.
-Nie, ale masz zgrabny tyłeczek - zaśmiał się brunet - szykuj się, bo zabieram cię do szkoły.
-Skąd wiesz jaki mam tyłek? - zdziwiłam się.
-Bo widzę jego pełnie przez okno- śmiał się nieprzerwanie - A teraz powiedz numer mieszkania, bo chłodno tu na dole.
-13, ale ostrzegam wyglądam koszmarnie - odparłam niepewnie.
Po chwili rozległo się pukanie, ale do tego czasu zdążyłam narzucić na siebie szlafrok. Byłby ostry przypał, gdyby zobaczył mnie całą w samej bieliźnie. Nie wiedział że w niej sypiam. Widział tylko stringi na moim tyłku co jest subtelną różnicą.
-No witam piękną panią ciepłą kawką ze Starbucks'a i waniliowymi croissantami - powiedział w progu i wcisnął mi małe zawiniątko na ręce - I mam nadzieję, że mnie Lizzy poczęstujesz.
-Spoko
Pokazałam mu krzesło w kuchni i poszłam się ubrać. Najpierw szybki prysznic, a potem znowu w szlafroku wróciłam do pokoju. Gdy zrzuciłam szlafrok usłyszałam chichot. O nieeee.
-Mówiłem, że masz zgrabny tyłeczek. Nie wiedziałem, że się przebierasz, a rozglądałem się po mieszkaniu. Bardzo ładne tak w ogóle. - mówił śmiejąc się.
-Bardzo się ciesze, że Ci się podoba. Oczywiście, że mieszkanie i ja, ale umiesz skakać. To wypierdalaj w podskokach z mojej sypialni. - wysyczałam przez zęby.
Ubrałam się szybko w czarne szpilki, rurki i dżinsową koszulę. Jako dodatków użyłam wisiorka z kotem, drewnianej bransoletki i materiałowej opaski w kwiaty. Książki wrzuciłam do torby i poszłam do kuchni.
Chłopak siedział rozparty na białym krześle i popijał swojego croissanta kawą latte. Klepnęłam go w ramię i powiedziałam;
-No to książę zbieraj dupę w troki i jedziemy - przy okazji zabrałam swoje śniadanie.
-Chcesz zapalić, bo ja jeszcze skocze na fajeczkę- odparł
-Nie dzięki - uśmiechnęłam się i zeszłam do samochodu.
Zeszliśmy więc na dół. Po chwili już jechaliśmy. Wtedy Zayn powiedział do mnie:
-Masz identyczną bieliznę jak Lexi.
-Kto to Lexi? Twoja dziewczyna?
-Nie, wiesz ciężko to wytłumaczyć. Jesteście podobne do siebie. Dosyć. Będziesz siedziała za nią. Jej przyjaciółka zginęła ostatnio. Jest w żałobie.
-Współczuje jej. Postaram się zakolegować z resztą waszej paczki. W końcu jesteście na mnie na razie skazani.
-Hehehe polubią Cię- śmiał się brunet
Jednak nadal się bałam. Już po 20 minutach byliśmy pod szkołą. Przywitał nas ochroniarz Felix, którego poznałam wczoraj.
-Powodzenia mała - zaśmiał się i poklepał mnie po ramieniu.
-Dzięki Felix.
Weszłam na teren szkoły, ale ochroniarz mówił coś na ucho Zaynowi i się uśmiechał. Po chwili chłopak podbiegł do mnie i prowadząc mnie do grupki jakichś chłopaków uśmiechał się.
-Cześć chłopaki, to jest Lizzy. Nie ma jeszcze Harrego z Lex?-spytał brunet
-Nie ma ich - powiedział blondyn i wyciągnął do mnie rękę - Niall jestem.
-Lizzy
-Jestem Louis - powiedział roześmiany chłopak w szelkach.
-Lizzy, miło mi.
-A ja jestem Liam - powiedział ostatni z nich. Miał smutne oczy jednak na mój widok ożywiły mu się nieco. Trzymał moją rękę za długo.
-Lizzy-powiedziałam speszona i próbowałam wyciągnąć dłoń z jego żelaznego uścisku.
-A ja jestem Zayn - roześmiał się brunet.
Żart może nie był wysokich lotów, ale wszyscy parsknęli śmiechem. Jednak chłopacy natychmiast spoważnieli. Zobaczyli kogoś i ruszyli w czyimś kierunku. Ja również spojrzałam. To musiała być ta Lexi. Wydawała mi się być ciekawą osobą. Kto wie, może nawet zostaniemy przyjaciółkami? Głupi pomysł. Ja zawsze byłam samotna wilczycą z masa koleżanek i z jeszcze większą masą kolegów. Nigdy nikogo nie dopuszczałam tak blisko.
-Hej!-powiedziałam gdy podeszłam do dziewczyny. Ona od razu zlustrowała mnie wzrokiem bez słowa. Jednak chłopak w loczkach obok niej wyciągnął do mnie dłoń.
-Harry, a to moja dziewczyna Lexi.
Nie było już czasu, bo zaraz mieliśmy fizykę. Usiedliśmy tak bym siedziała z Zaynem. Przede mną Lexi z Harry, potem ja za nią, a Zayn za Loczkiem. Za mną usiadł Liam a obok niego Lou. Niall przystawił krzesło do ławki przed Lexi. Ledwo zaczęła się lekcja a ja poczułam pukanie w plecy.
-Ej Lizzy poproś o gumkę do wycierania Lexi w moim imieniu - mówił Liam
-Spoko, ej Lexi pożyczysz Liamowi gumkę do ścierania?
Dziewczyna rzuciła do Liama. Po niecałych 5 minutach znowu puki w plecy.
-ej Lizzy powiedz Lexi, że złamałem ołówek by pożyczyła mi temperówkę.
-Lexi pożycz Liamowi temperówkę.
Sytuacja powtórzyła się. Puki w plecy również.
-Ej Lizzy powiedz Niall'owi, że środa odpada.
-ej Niall Liam kazał mi przekazać, że środa odpada.-wyszeptałam
PO minucie znowu Liam zaczął mnie pukać w plecy. Nie wytrzymałam. Odwróciłam się i wysyczałam:
-CO JA KURWA JESTEM INFORMACJA?! Jak musisz koniecznie coś od kogoś wziąć, spytać powiedzieć zrób to kurwa sam. To nic trudnego, a pukniesz mnie jeszcze raz w plecy to zrobię Ci krzywdę.
Kątem oka zobaczyłam mały uśmieszek na twarzy Lexi. Tylko przez sekundę, ale byłam pewna. Ona może mnie nie akceptuje, bo straciła swoją przyjaciółkę i nie chce nikogo nowego, ale wydaje mi się, że przypominam ją jej. Lekcje zleciały nam bardzo szybko. Na przedostatniej przerwie poszłam do łazienki. Poprawiłam makijaż i wyszłam. Gdy otwierałam drzwi wyleciały mi z ręki i uderzyły kogoś.
-Przepraszam naprawdę nie chciał, to był wypadek - powiedziałam i spojrzała kogo znokautowałam drzwiami do kibla. Na podłodze leżał Harry i się śmiał.
-No nieźle, nikt mnie tak szybko nie pokonał. Ledwo się znamy, a już jakieś ataki - śmiał się szatyn.
-Spoko. co powiesz, na to, że pójdziemy do Starbucks'a i w rekompensatę kupię Ci kawę, ale pod warunkiem, że weźmiemy resztę.
-Spoko, dobry pomysł Liz. Zresztą widzę jak Zayn i Liam na Ciebie patrzą. Liam jest w żałobie, ale chyba mu się spodobałaś, a Zayn ma słabość do pięknych dziewczyn, ale ciągnie go tez do Lexi niestety.
-No to widzę prawdziwa telenowela tu się rozgrywa - śmiałam się -no...to widzę, że coś cię trapi chcesz pogadać?
-Hmm wiesz, Lexi jest w żałobie, jeden z moich najlepszych przyjaciół również, a jeszcze inny przystawia się do mojej dziewczyny - więc w sumie niezbyt - powiedział spokojnie, lecz wyczułam, że jest lekko zmieszany mówiąc mi to.
-Spoko nikomu nie powiem. Wiesz ja jestem tu nowa, nikogo nie mam, a Lexi czuje do mnie jakaś wrogość lub niechęć trudno określić, a nic jej przecież nie zrobiłam - powiedziałam i usiadłam obok niego na podłodze.
-Nigdy nie miałem przyjaciółki. Miło jest mieć kogoś, kto nie jest facetem, a potrafi cie zrozumieć. - uśmiechnął się do mnie.
-Ja mam problemy z zawieraniem znajomości. chodźmy powiedzieć reszcie o wypadzie do Starbucks'a - wstałam i poklepałam się po pośladkach by zetrzeć brud z podłogi. Po chwili byliśmy już przy wszystkich.
- Co to za przytulaski? - powiedział Styles patrząc na Lexi z Zaynem.
- Przyjacielskie. - odparł Malik.
- Wymyśliliśmy z Lizz, że po szkole pójdziemy do Starbucks'a, co wy na to? - rzucił chłopak.
- Wymyśliliście to razem zaliczając łazienkę ta? - wtrąciła chamsko Lexi i odeszła podchodząc do Nialla.
Odwróciła się jeszcze na chwilę zerkając na ich reakcję. Harry się zdenerwował i zabijał ją wzrokiem a Zayna chyba to rozbawiło bo stał z lekkim uśmiechem, ale ze zdziwieniem w oczach. Ja osobiście byłam zmieszana. za co ona mnie tak nienawidzi. Lexi pogawędziła zniesmaczona chwile z Niall'em i podeszli do nas. Akurat zadzwonił dzwonek. Poszliśmy na lekcję. Po zajęciach chłopacy pojechali swoimi autami, Lexi z Harrym a ja z Zaynem do Starbucks'a w którym się umówiliśmy. Gdy jechaliśmy zapytałam się Zayn'a:
-Zayn powiedz czemu Lexi mnie nie lubi?
-Wiesz, ona ma problem z nowo poznanymi, wydaje jej się, że nikogo nie potrzebuje. Jest trochę zagubiona.
-Podobno świrujesz z nią...
-Kiedyś, nie chcę o tym mówić, wiesz poznałem ciebie.....-wyszeptał i pogładził mnie po włosach.
Do końca drogi siedzieliśmy cicho. z głośników leciała Ke$ha - Die young <włącz od tego momentu i słuchaj, a jak się wyłączy puść ponownie Tu> Po chwili byliśmy już w kawiarni z innymi. Piliśmy kawę śmialiśmy się i gadaliśmy.
-No Harry i co tam urządzasz melanżyk w sobotę - śmiał się Tomilson.
-a ok..-powiedział niepewny Loczek
-No to supcio, weź mnie jako barmankę - poprosiłam i zrobiłam słodziutką minę do Harrego i łapki ułożyłam jak kotek ze Shreka
-Ooo cóz to za talent skrywasz nasza buntownicza kocico? -uśmiechnął się do mnie Liam i puścił oczko.
-Gówno, nie interesuj się - śmiałam się i pokazałam mu fuck you.
-Oj Liam, twoje szanse są chyba zerowe - krzyknął Niall do chłopaka. tamten, posłał mu tylk ogroźne spojrzenie.
-He Lex, odezwij się, nic ci nie jest jak się czujesz?- szeptał Zayn do Lexi. słyszałam to dokładnie, bo Malik siedział obok mnie i jego kolano stykało się z moim. Byliśmy bardzo blisko. Nie wiem dlaczego.
-Zayn daj spokój...- bąknął Harry. Lexi tylko przewróciła oczami.
Tylko Lexi siedziała nadal cicho. Patrzyła na mnie. Na chwile jej mina wyrażała radość na widok kogoś, kogo już nie ma. jednak po chwili znowu przybrała drapieżny wyraz twarzy i patrzyła na mnie z wyższością.
-Lexi czemu nic nie mówisz, aż tak bardzo mnie nie lubisz?- zapytałam z uśmiechem.
-Nie cierpię Cię, wkurwiasz mnie. Jesteś obłudną szmatą, bo NIGDY, ale TO NIGDY nie będziesz częścią naszej paczki! - wybuchnęła dziewczyna i chlusnęła we mnie zimną już kawą. Harry zerwał się i wybiegł za nią. Chłopacy ucichli.
-Choć odwiozę Cię do domu- objął mnie ramieniem Zayn i wyszliśmy. Do drzwi odprowadzał nas zazdrosny wzrok Liam'a
Po chwili byliśmy pod moją kamienicą i wtedy, gdy chciałam wysiąść Zayn pociągnął mnie za rękę i pocałował. Miękko, jakbym dotykała jedwabiu.
-Dziękuję, że nie skrzyczałaś Lexi, ona jest teraz załamana. -wyszeptał mi na ucho - no i cudownie całujesz.
nic nie odpowiedziałam, szarpnęłam go tylko za rękę i wysiedliśmy z auta, szybkim krokiem poszliśmy do mnie. Weszłam do łazienki i zmieniłam strój na zwiewną, aksamitną czerwoną sukienkę. Wyglądałam ponętnie, ale dalej pachniałam kawą. Wróciłam do salonu, gdzie zostawiłam Zayn'a, ale nie było go tam. Zaczęłam szukać. Otworzyła drzwi do mojej sypialni. Stał tam bez koszuli. Podszedł do mnie i zaczął namiętnie całować w usta...
No to mój 2 rozdział. mam nadzieje, że wam się podoba. piszcie co o nim myślicie. Chce znać wasze zdanie, ale szczerze. Tym razem proszę bez gróźb. Życzę Wam miłego czasu na blogu ;)
bardzo fajny rozdział <3 :)))
OdpowiedzUsuńRozkręcasz się ^^ Kolejny świetnie napisany rozdział, fajnie że nareszcie są one dodawane systematycznie :)
OdpowiedzUsuńFajny
OdpowiedzUsuńLovelovelove *.* <3 będzie cudownie już to czuję xd
OdpowiedzUsuńświetny <3 i ta odrobina pikanterii na końcu awww ;**
OdpowiedzUsuń+zapraszam do siebie ;)
http://love-one-direction-nika.blogspot.com/
Fajne
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz
OdpowiedzUsuńZapowiada sie ciekawie
OdpowiedzUsuńBoskie
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńzarąbisty!
OdpowiedzUsuńDziękuję Anonimie za komentars, ale możesz pisać jeden komentarz a nie 5
OdpowiedzUsuńŚwietne!! Podoba mi się początek Lizzy! :D Czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuńLiam i Lizzy? NA PEWNO NIE!
OdpowiedzUsuńNiby czemu? ; O
Usuńbo to tak dziwnie będzie . laska mu zmarła a on sie za następną bierze .
Usuńdobrze jest :)
OdpowiedzUsuńolek xx
genialny, już nie mogę doczekać dalej !♥ pozdrawiam @Smile___Harry
OdpowiedzUsuńzapowiadasz sie narazie dobrze i tak trzymaj ;]
OdpowiedzUsuńHaha widze duże cycki na tym obrazku ;3 ale ze mnie zbok ;) haha
OdpowiedzUsuń