poniedziałek, 4 marca 2013

Rozdział 22 (Nowa bohaterka)


Oczami Lizzy


Budzik pikał niemiłosiernie. Myślałam, że go rozbije w drobny mak tak jak robią to w kreskówkach. Tak, dziś jest ten dzień! Moje 19 urodziny. Jestem już dorosła, i jako jedna z najlepszych uczennic, dostałam stypendium do prestiżowego londyńskiego liceum. Cudownie, nie? Tak w ogóle to jestem Lizzy w zasadzie Elizabeth Kolbricht. Córka Australijczyka i Polskiej Tatarki. Nikt nigdy nie zgaduję, że mam takie pochodzenie. No cóż, nigdy nie uważałam się za brzydką, jestem chyba ładna, przynajmniej ludzie zawsze mi to powtarzają. Bardzo szczupła, średniego wzrostu, ładne włosy - rude bądź brązowe, zależy od mojego nastroju. Mam zielone oczy, jednak, gdy mocno się zdenerwuję robią się niebieskie. Moimi pasjami przede wszystkim są alkohole i gotowanie. Nikt mi nie dorównuje w drinkach jak i w ciastach.
 No ale nie ma co gadać o mnie. Mój ojciec zginał, gdy byłam mała, a matka będąca lekarką w Afryce podczas ataku partyzantów na miasto zaginęła. Od 14 lat wychowuje mnie ciotka Nes. Oczywiście było jej trudno, gdyż nie jestem jej potomną.   Miła kobieta, bardzo artystyczna, pozwala mi szaleć ile chce, kocha jak własną córką, bo dzieci mieć nie może. No ale cóż trudno, wstałam i zaczęłam się szykować. Dziś przeprowadzam się do naszego apartamentu, w starej londyńskiej kamienicy w centrum. Mieszkanie jest dosyć zaniedbane, bo nikt w nim nie mieszka od dawna, ale wystarczy sprzątnąć i jest niepowtarzalny klimat. Zawsze dużo rozmyślam jak się ubieram, założyłam tylko czarne rurki, białą koszulę i moje szczęśliwe baleriny (również białe, ale w czarne kropeczki i z czarna kokardą!) i pognałam do łazienki się uszykować. Ludzie chyba rzeczywiście mają racje. Chłopacy i wiele dziewczyn  zawsze się odwracają, za mną na ulicy. Może to fakt, że staram się wyglądać sexy, a może mam w sobie „to coś”? Z dzikim okrzykiem zbiegłam na dół, gdzie czekały płatki i płacząca ze strachu i  dumy ciotka.
-Cześć ciociu, to dziś!- krzyknęłam do niej i zajadałam  się płatkami i popijałam  herbatką. Nie wiedziała, że suto opiłyśmy z dziewczynami mój wyjazd i męczy mnie dziś potworny kac, a jedyne co mi na kaca pomagało to herbata i słodkie mleko. Nietypowo a jednak.
-No dzień dobry Liz – uśmiechnęła się blado – walizki tak jak je wczoraj uszykowałaś czekają, a Jack odwiezie Cię do Londynu już za pół godziny więc się spiesz.
Jack był naszym sąsiadem, który miał swoje sklepy w Londynie i jeździł tam zbyt często. No i czas po prostu nam uciekł, usłyszałam po chwili jak Jack zajechał pod nasz dom i ładuje moje walizki. Rozstania są ciężkie. Z jednej strony należy płakać, a z drugiej cieszyć się. Nie chciałam się rozkleić. Ludzie płaczący wyglądają słabo, a słabych nasz świat niszczy.
-Pa ciociu, będę dzwonić, wpadać, a jak trafi się jakiś natrętny facet, nie przeżyję, obiecuję!- powiedziałam i podniosłam dwa palce jak do obietnicy – no i wiem, mam być grzeczna.
-Jedź już. Boli mnie nasze rozstanie, pamiętaj jednak, że zawsze masz tutaj dom. Prawdziwy dom. – powiedziała i przytuliła mnie. To magiczne domowe ciepełko- wiecie ta miłość spłynęła z niej na mnie.
Bez słowa wsiadłam do samochodu, Jack był uśmiechnięty. Podobałam mu się, wiedziałam o tym. Zdradzał żonę z kim popadnie, jednak nie na każdej dziewczynie zawiesił oko. Ja byłam jego ulubienicą, bo jedyna mu nie uległam. Miły i przystojny, bogaty, ale po 40,a ja z mężczyzną, który mógłby być moim ojcem, nie zamierzałam wdawać się w relacje bliższe niż przyjacielskie. Droga z Leicester do Londynu, długa nie jest, ale usnęłam. Obudziłam się dopiero, gdy wjeżdżaliśmy do miasta.  Ujrzałam te niezwykłe czerwone autobusy, jeden z symboli Anglii, a Londynu w szczególności. Są jakby zaklęte w czasie. Kursują tu od tak dawna.
Jack podwiózł mnie pod wskazany adres. Zabrałam moje walizki i wgramoliłam się z nimi na 3 piętro. UFFFF, to było piekło – dzięki temu poznałam co oznacza syzyfowa praca! Ale dotarłam do mieszkania. To co zobaczyłam poruszyło moje wspomnienia. Nic się nie zmieniło, poza olbrzymia ilością kurzu. Łzy popłynęły samoistnie, gdyż cały dom poruszył we mnie falę wspomnień. Było nasze ostatnie wspólne lato. Całej trójki. Zostawiłam walizki tuż przy drzwiach i zaczęłam sprzątać. Musiałam się wyrobić do 18, bo wtedy miałam zostać oprowadzona po nowej szkole. No to zaczęłam się krzątać. Po półtorej godzinie ktoś zaczął pukać i dzwonić do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam za nimi pulchną Hinduskę w średnim wieku, trzymająca sernik. Ummmmm, moje ulubione ciasto. Kobieta rzuciła mi się na szyję:
-DZIECKO, wróciłaś, jaka ty duża! – uśmiechała się, ale dostrzegła, że jestem zmieszana – pewnie mnie nie pamiętasz, to ja pani Singh. Wasza stara sąsiadka. Słyszałam, że wracasz do Londynu, ale nie wiedziałam kiedy. Dziś zadzwoniła Nessi (Moja ciotka, razem mieszkały na studiach) i powiedziała, że jesteś w drodze. Więc zamknęłam gabinet, co niezbyt spodobało się moim klientom i upiekłam Ci ciasto, twoje ulubione!
-Dziękuję – odparłam zmieszana i zaprosiłam ją do środka – wiem, że jest straszliwy bałagan, no ale sprzątam, może herbatki, mam trochę? No a tak z ciekawości, to jakim jest pani lekarzem, dentystką?
-Moje dziecko, no co za głupoty gadasz. Zostanę i pomogę Ci sprzątnąć, za herbatę podziękuję mam lepszą prosto z Indii, jak chcesz możesz wpadać do mnie i brać garściami, bo mam jej pełno, a jaką dentystką?! Ja jestem seksuologiem – śmiała się gromko i wyrwała mi z rąk odkurzacz. Jej pomocą okazało się sprzątnięcie mieszkania za mnie. Więc dałam  jej solidny kawał sernika, wody jak mnie prosiła i bawiłam rozmowa. Na śmierć zapomniałam o odwiedzinach w szkole. Ocknęłam się wpół do piątej po południu. Powiedziała o tym pani Singh. Ona wzięła telefon i zadzwoniła do syna, by mnie podwiózł. Przebrałam się w oficjalny strój – to jest w spódnicę do kolan, czerwoną, do tego biała bluzka i czarne Hihg Heels. Było niezwykle – wszystko dopasowane i idealnie podkreślało moje damskie atuty. Drobne dodatki podkreśliły całość. No i mój słynny warkocz kacowy – jedyna fryzurka, jaka nie denerwowała mnie na kacu. Pojechałam z młodym Singh’em – jak się dowiedziałam Tomem (dosyć angielsko jak na Hindusa z Delhi). Po godzinie, czyli będąc na styk zobaczyłam szkołę. Wyglądała luksusowo – czyli niezwykle drogo z olbrzymim przepychem. Pewnie chodzą tu zadufane w sobie dzieci sław i nieroby, które inaczej niż za pieniądze bogatych rodziców, do niczego nie dojdą.  No ale wysiadłam z samochodu Tommiego i podziękowałam mu za podwózkę podczas której raczył mnie hitami Kanye West’a. Powitała mnie dyrektorka. Obok niej stało zabójcze, śniade ciacho.
-Panno Elizabeth to jest pan Zayn. Oprowadzi panią po szkole i będzie się opiekować przez pierwsze dni. Czyli będzie pani siedziała obok niego, a on będzie pani asystował. A teraz życzę miłej zabawy – powiedziała i zaczęła odchodzić. Chyba nie byłam jej godna. Może to pilne sprawy ją wzywały. Nie wyglądała na selekcjonerkę ludzi, która kataloguje ich po zawartości portfela i zadaje się tylko z tymi, którzy mogą jej nim zaimponować. Ale i tacy ludzie się przecież zdarzają.
-Dziękuję, a tak sympatyczna asysta mi się przyda- spojrzałam na chłopaka. Był nieziemski, a ja mogłabym utonąć we tych jego oczach. Nie wiedziałam, czy wyglądam dostatecznie dobrze, by zawiesił na mnie oko.
-No hey, jestem Zayn, a ty Elizabeth? – puścił oczko
-Lizzy przystojniaku, wystarczy całkowicie – powiedziałam, przywdziewając, moją aspołeczna, maskę buntowniczki numer 69. Chłopak usłyszawszy to zaśmiał się i zaczął iść. Podobał mi się, a ja jemu, ale wyczułam, że jego serce skierowane jest ku jakiejś innej. No cóż, pożyjemy zobaczymy, a teraz musze zwiedzić szkołę. Może nie będzie tu źle. Czuję, że tu odnajdę TO szczęście – szczęście przeznaczone każdemu z nas. Magia międzyludzka istnieje naprawdę, myślałam wychodząc z kolejnej sali za urodziwym brunetem.    




Hej! Tu Lexi :) No i wyłonił się zwycięzca! Dziękuję wam bardzo za wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem, że tak wiele osób ma na prawdę talent do pisania. Niestety zwycięzca może być jeden i okazała się to nasz nowa Lizzy. Jeszcze raz dziękuję, że tyle osób się zgłosiło. Nic się nie zmieni oprócz bohaterki, wszystko będzie po staremu czyli rozdziały będą dodawane na zmianę. Proszę żebyście nie jeździli ani nie hejtowali nowej autorki, ponieważ moim zdaniem jest ona świetna i ma pomysł na siebie, więc chcę żebyście docenili jej pracę tak jak ja. JEŚLI CHCECIE WIEDZIEĆ JAKA JEST NOWA BOHATERKA KLIKAJCIE W "BOHATEROWIE I TAM WSZYSTKIEGO SIĘ DOWIECIE. Oczywiście komentujcie i przesyłajcie dalej. Prosiłabym również o dodawanie do obserwatorów! - Lexi <3

24 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Fajnie że w końcu akcja znów się ruszyła :> Powodzenia życzę nowej autorce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. życzę cwelinie szczęścia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. awawawaw super!

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski^^ "Obok niej stało zabójcze, śniade ciacho." i od razu wiadomo o kogo chodziXD No i życzę weny nowej autorce i myślę że dzięki nowej bohaterce będzie się jeszcze więcej działo:) I oczywiście czekam na nexta:P

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę przyznać że rozdział bardzo fajny! Myślę że polubię Lizzy :D Czekam na następny! Zapraszam na nowy rozdział na http://dream-love-friendship.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. witam nową pisarkę rozdział jest niesamowity!!!! :) masz talent i nie mogę się doczekać waszych kolejnych rozdziałów ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapowiada się naprawdę fajnie, czekam z niecierpliwością na dalszy bieg wydarzeń :) Pozdrowionka !!!

    OdpowiedzUsuń
  8. boski !!! i zycze powodzenia ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Super! Bardzo fajnue piszesz. Czuję ze wasza wspolpraca bedzie bardzo owocna xd

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaaa jesst nowy rozdział ! Zakochałam się w tym blogu i w jego bohaterkach a Lizzy jak najbardziej pasuje do tego bloga. Fajny styl pisania, wszystko sie lekko czyta i chce się więcejj ! Pisać mi ale już następny ! @aww_paulaaa
    + Zapraszam na nowy blog anything-could-happenn.blogspot.com
    Kochamm xoxox

    OdpowiedzUsuń
  11. [Nie masz na to karty, więc daję to tu.]


    Veronica, Annabelle i Nicole to trzy - różniące się od siebie - przyjaciółki, które mieszkają w centrum Londynu. Obie uczęszczają do jednego z najlepszych liceum. Normalne dziewczyny z problemami, starające się poradzić sobie w życiu.

    Co jeśli mają "drugą twarz"? Charlotte, Elizabeth i Dulce tworzą zespół, "Different Girls", który podbił serca miliony ludzi. Każdy zna choćby jedną piosenkę dziewczyn. Na scenie wyglądają inaczej; mają peruki, inny makijaż i najważniejsze; maski. Dzięki nim mogą się cieszyć normalnym życiem nie jako Lottie, Effy i Dul, tylko jako Ronnie, Ann i Nikki. Zadziwiające co mogą zdziałać zwykłe maski...

    Co się stanie, gdy spotkają zespół One Direction? Jakie zmiany ich czekają? Miłość, zdrada, kłamstwa, sława - czy to właśnie je czeka? Nowe, trudne do podjęcia, decyzje, dylematy. To ich życie? Może... Dowiecie się tego, czytając "Wszyscy są legendami. Wiecznie młodzi i piękni.".

    ~ C. M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierdolę ale jesteś zjebana xD Co ty im wysyłasz w komentach? xD

      Usuń
  12. spoko rozdział :D
    olek xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No miło , że podoba to się też chłopakom. Mam nadzieję że zostaniesz tu na dłużej ;>

      Usuń
  13. Cudo!! Lizzy wydaję się ciekawa! Nie mogę się doczekać, aż akcja się rozegra! = )

    OdpowiedzUsuń
  14. Omg!!!! Cudo! Świetne! Naprawdę! Lizzy zapowiada sie genialnie! <3 :*
    @Ola143Cody

    OdpowiedzUsuń
  15. Hahaha nr. 69 ^^ Fajnie piszesz. Już nie mogę się doczekać kontynuacji. :*

    OdpowiedzUsuń
  16. ehh...jednak brakuje mi tu Holly. Naprawdę polubiłam jej postać, prawie tak samo jak Lexi. Z każdym rozdziałem, coraz bardziej mi sie podobała i wgl. te wszystkie momenty z Liam'em - szkoda trochę, że tak wyszło ;c
    Co do nowej bohaterki? Jest okej, mam nadzieję, że dziewczyna szybko wczuję się w klimat, już nie moge się doczekać dalszego rozwoju akcji z Lizzy ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajnie piszesz .
    Zapraszam na mój blog :)
    http://prettylittleliars-site.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń