Oczami Lexi
Zasrana opaska, uwiera mnie.. Co on znowu kąbinuje? A co do Lizzy, hmm.. Nie bedziemy przyjaciółeczkami czy cos w tym stylu, to nawet nie wchodzi w grę, ale to co powiedziała żebyśmy nie rozwalały naszej paczki. Tak na prawde to wszystko było dobrze dopóki ona sie nie pojawiła, ale wiem, ze chłopcy mają dosyć tych wszystkich naszych kłótni, bo nie chodzi o to, ze tylko ja i Lizzy sie żremy, tylko przez to wszystko mam napięte relacje z reszta. Jakies głupie kłótnie z Harrym, oczywiscie Zayn, Liam który zachowuje sie bardzo dziwnie, Lou akurat nic tak samo jak Niall. Horan od samego poczatku jest ze mna i zawsze jak jest mi źle moge do niego zadzwonić i wiem, ze zawsze mnie wysłucha i pomoże.
- Jeszcze chwila.. - usłyszałam głos Lizzy przed sobą.
- Blagam tylko żadnych żenujących akcji.. - rzuciłam.
- Uwierz mi Lexi, bedziesz bardzo zadowolona.
- Zobaczymy.. - mruknęłam.
Stanęłyśmy i zaczęłam nasłuchwiać. Co chwile słyszałam Liama który rzucał tylko "Cśśś..".- Zdejmij jej opaskę. - do moich uszu doszedł głos Harrego.Tak jak nakazał moj chłopak tak Lizzy zrobiła, rozwiązała mi opaskę, a moim oczom ukazał sie Harry siedzący na ogromnym krześle. Spojrzałam na niego pytajacym wzrokiem, a on sie tylko uśmiechnął i pokazał palcem żebym do niego podeszła, wiec tak tez zrobiłam. Stanęłam przy nim, a on złapał mnie tak, że wylądowałam na jego kolanach.
- Bede dziś jak Święty Mikołaj. - uśmiechnął sie.
- A co pan mi da Mikołaju?
- A była pani grzeczna? - podniósł jedną brew.
- Ja zawsze jestem grzeczna Mikołaju, pan chyba wie to najlepiej. - odparłam uśmiechnięta.
- Mógłbym nad tym polemizować, ale teraz sobie tego oszczędzimy. Mam coś dla pani, panno Lexi Clarke, ale.... - przedłużył.- Ale najpierw musi mnie pani mocno i namiętnie pocałować. - oblizał usta.
Bez zbędnych komentarzy pochyliłam się lekko i dotknęłam swoimi ustami jego ciepłych warg. Nasz pocałunek trwał i trwał, a wszyscy do okoła zaczęli krzyczeć: "Gorzko! Gorzko!" przez co oboje uśmiechnelismy sie podczas dalszego całowania. Po pewnym czasie "odkleiłam" sie od niego i spojrzelismy sobie w oczy.
- No więc? - zapytałam.
- Zamknij oczy i wyciągnij dłoń.
- Juz raz mi wiązali oczy.. - przewrocilam nimi.
- Zamykaj i cicho tam, bo Mikołaj pozniej sam bedzie musiał sie zająć panią. - uśmiechnął sie uwodzicielsko.
- Dobraaa...
Zamknelam oczy i wyciągnęłam dłoń w stronę Harrego, kiedy poczułam, ze kładzie na niej cos zimnego i metalowego.- Otwórz. - usłyszałam Styles.Niepewnie otworzylam jedno oko, a za nim drugie i dostrzegam dwa klocze z małym bryloczkiem. Spojrzałam na niego zdziwiona a on tylko wzruszył ramionami i sie uśmiechał.
- Co to za klucze? - spytałam.
- Do naszego mieszkania. - uśmiechał sie ponownie, a ja otworzyłam szeroko oczyw.
- Chyba sobie jaja robisz.
- Serio. To klucze do naszego nowego mieszkania, bedziemy cały czas razem. - oplótł rękami moją talię.
- O Boże.. - spojrzałam jeszcze raz na niego zeby sie upewnić czy to na pewno prawda. -
Kocham cie. - rzuciłam tylko i mocno go przytylilam, a ludzie zaczęli bić brawo .
- Czyli zgadzasz sie ze mną zamieszkać? - dodał.
- Głupie pytanie w ogóle. - uśmiechnęłam sie szeroko.
- Ale jest jeden warunek.
- Jaki? - zdziwilam sie.
- Nie bedziemy sie kłócić.
- odparł pocierając kciukiem moj policzek.
- Obiecuje. - pocałowałam go.
Później niewielka kameralna impreza trwała. Ja nie piłam ani nie bawiłam się, ponieważ jestem w żałobie i nie robię tego na pokaz tylko tak strasznie za nią tęsknie... Uh... To strasznie trudne, najbliższa mi osoba odeszła ot tak, a ja się z nią nawet nie pożegnałam..Usiadłam na blacie kuchennym i do kuchni wszedł Niall. Spojrzałam, żeby zobaczyć kto to, a on dostrzegł łzy w moich oczach.
- Ej..Co się stało, nie cieszysz się? - zapytał przytulając mnie.
- Ciesze, bardzo, ale pomyślałam o Holly i sam wiesz. - pociągnęłam nosem.
- Księżniczko nie płacz. - pocałował mnie w czoło i w tym momencie stanął koło nas Harry.
- Co jest? - spytał, podnosząc mi brodę.
- Nic.
- Ta, widzę właśnie. Chodź. - rzucił i wyciągnął do mnie rękę.
Ja bez większego zastanowienia złapałam ją i poszłam za nim. Chłopak pokierował nas do jego pokoju i tam usiedliśmy na dużym łóżku.
- Więc co się stało? - dopytywał.
- Jeju nic się nie stało.. - przewróciłam oczami.
- Lexi błagam cie. - podniósł głos.
- Nie podoba Ci się to wszystko czy pomyślałaś o Holly?
- Wszystko mi się podoba...
- Więc to drugie. - powiedział ciszej.
- Dlaczego od jej śmierci ani razu o niej nie rozmawialiśmy? Wiem, że żalisz się Niallowi i rozmawiałaś z Liamem, ale dlaczego nie ze mną? To ja jestem najbliżej i chcę cie wpierać.
- Nie chce ci zatruwać życia.
- Kochanie, ale jak zatruwać życia skoro ja chce właśnie dzielić je z tobą.. - mówił spokojnie.
- Ja sama już nie wiem czy chce o tym mówić czy nie chce..- zatrzymałam się.
- Lizzy mi dała wizytówkę do psychologa.. - dodałam po chwili. - Wiem, wspominała coś.
- Ale ja nie chcę tam iść, wszystko ze mną dobrze nie jestem przecież jakąś wariatką.
- Lexi chodzi o to, że po prostu nie radzisz sobie sama z tym wszystkim.
- Znałyśmy się od dziecka.. - zaczęłam nie ciągnąc jego wypowiedzi. - Byłyśmy przy sobie zawsze. w ostatniej klasie podstawowej poznałyśmy Chrisa i Ryana i tak staliśmy się nierozłączni. - wzięłam głęboki wdech. - Od zawsze wiedziałam, że Chris podkochuję się z Holly, ale bawiło mnie to, bo nie wyobrażałam sobie ich razem. Po imprezach jak byli nawaleni sypali ze sobą, ale nic więcej ich nie łączyło. Holly zawsze odwalała, tak samo jak ja.. Zawsze, ale to zawsze byłyśmy te dwie najgorsze, jak coś się stało było od razu na nas, ale my to lubiłyśmy. Pewnego dnia Holl powiedziała mi, że chciałaby się zakochać jak w bajce z Disney'a, a ja oczywiście ją wyśmiałam, ale kiedy ona i Liam się spotkali wiedziałam, że to jest właśnie jej miłość...
- To dlaczego tak go od siebie izolowała? - wtrącił Harry.
- Bała się zakochać.. Bała się, że jak to zrobi to on ją zrani, a ona się załamie. Ona go chciała, bardzo.. Ale strach nie pozwalał jej przebić pewnej bariery, ona od zawsze wszystkich chłopaków traktowała jak kumpli i na żadnego nie patrzyła inaczej. Wszyscy byliśmy jak rodzina. A jak Liam kupił Cygana, Holly się przełamała.. Wtedy jak byliśmy u mnie o ile dobrze pamiętam oni byli na mostku, wtedy chciała mu powiedzieć jakoś tak delikatnie co do niego czuję, uświadomiła sobie, że Liam na prawdę o nią walczy, ale nie dała rady.. Jej ego na to nie pozwoliło, albo po prostu stchórzyła i wiem, że tego żałowała, bo mówiła mi o tym przez kolejne parę dni, aż do... - łzy poleciały ciurkiem po moich policzkach.
- Prosze cie, nie płacz skarbie. - pocałował mnie lekko.
- Tego dnia prawie wszystko straciło dla mnie sens Harry, mój świat się zawalił..
- Prawie? Czyli co ma dla ciebie wciąż sens?
- Ty. - odparłam szybko.
Momentalnie przysunął się do mnie, pocałował w czoło. Później stykaliśmy się nimi, a on się uśmiechnął.
- Zabrzmi to chujowo, ale.. Nawet nie wiesz jak bardzo cie kocham, jesteś dla mnie wszystkim, a na myśl, ze mamy razem mieszkać jestem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Okoliczności w jakich się poznaliśmy nie były sprzyjające i później ja też nie byłe zbyt miły, ale ty do uprzejmych też nie należałaś. - zaśmialiśmy się oboje. - Ale wszystko co robiłem, robiłem żeby jakoś zwrócić na siebie uwagę, bo spodobałaś mi się i od tamtej pory jesteś tylko ty i zawsze będziesz. Nie wiem jak mogłaś pomyśleć, że ja i Lizzy. Najgorsze ostatnio było to jak poszłaś się spotkać z Chrisem i tym Ryanem którego nienawidzę. Widziałam jak na ciebie patrzył kiedy po ciebie przyjechałem, od razu miałem ochotę mu zajebać..
- Trochę brakuje mi tych naszych chamskich docinek z początku. - uśmiechnęłam się.
- Było ostroooo. - zaśmiał się. - Ale wtedy kiedy powiedziałaś coś w tylu "twoją ładną twarzyczkę" to było coś..
- Jak ja mogłam tak powiedzieć? - rzuciłam.
- A co, nie jest ładna?
- Nie.. - pokręciłam przecząco głową.
- A już myślałem, że wyrwałem laske za ładną twarz.
- To się pomyliłeś skarbie. - cmoknęłam go w policzek.
- Ale wyrwałem ostrą laskę za charakter i może tylko, ale tylko tak malutko za twarz. - zaśmiałam się i on również.- A jednak.
- Dobra dosyć tych słodkości frajerze. - powiedziałam sarkastycznie i wstałam z łóżka. - No na co czekasz? Podnieś tą grubą dupę i jazda na dół do gości.
- Lubię cię taką. - stanął momentalnie za mną szepnął mi do ucha.
- Czy pan coś sugeruję panie Styles? I mógłbyś opanować swojego koleżkę z dolnych sfer bo wbija mi się w pośladki.
- Ty tak na niego działasz. - rzucił i potarł swoim przyrodzeniem o mój tył.
- I co my z tym zrobimy? - odwróciłam się do niego twarzą.
- Raczej co ty z nim zrobisz. - puścił mi oczko.
- Czyli chcesz żeby stara wredna Lexi wróciła? - odwróciłam się do niego.
- Tak, ale żeby nieraz i oczywiście tylko dla mnie była bardzo, ale to bardzo miła i kochająca.
- Chyba za dużo wymagasz. - podniosłam jedną brew i dotknęłam dłońmi jego klatki piersiowej.
- Nie zapomnij o sprzęcie w niższych sferach mojego ciała. - zaśmiał się.
- Chyba się za mną stęskniłeś co? Tyle czasu bez bzykania.. - pokręciłam głową.
- Bawi cie to? To był koszmar, miałem chcice na ciebie, szczególnie jak leżałaś w swoich łóżku w majtkach i bluzce, o człowieku..
- Dziś ja na górze. - rzuciłam tylko i popchnęłam go na łóżko.
- I to mi się podoba... - potarł nosem o mój dekolt kiedy usiadłam na nim okrakiem.
Zaczęliśmy się namiętnie całować. Oj tak, brakowało mi tego, nie tylko on za tym tęsknił. Nie uprawialiśmy seksu od śmierci Holly, nie miałam ochoty wtedy w ogóle żyć, a co dopiero jakieś zabawy w łóżku. Tylko dziwię się Harremu, że wytrzymał.Zaczęłam mu rozpinać koszulę, a on wziął się za suwak od sukienki na plecach całując mnie przy tym po czyi.
- Jak zrobisz mi malinki to chyba cie zajebie. - wyszeptałam.
- Zaryzykuję. - odparł po chwili przygryzając mi lekko skórę.
Uniosłam ręce do góry żeby zrzucić z siebie sukienkę i od razu za nią poleciał stanik. Styles położył ręce na moich piersiach i zaczął je lekko masować, jakby się za nimi stęsknił, wręcz się nimi delektował, a mnie to rozbawiło.
- Z czego się cieszysz? - zapytał wciąż trzymając je w dłoniach.
- Weź się w garść Styles, chyba są lepsze rzeczy niż tylko masowanie moich cycek.
Chłopak oderwał od nich ręce i zaczął składać na nich pocałunki, aż dotarł do moich sutków, które przygrywał i ssał, a one pod jego wpływem stawały sie coraz twardsze. Oderwałam jego twarz od mojego biustu i pocałowałam po czym przewrócił nas i teraz to ja leżałam pod nim. Zdjęłam z jego ramion koszulę
po czym on zrzucił ją na podłogę i to samo stało się ze spodniami. Namiętne pocałunki trwały w nieskończonoość, a moja ręka powędrowała w stronę krocza Stylesa. Zaczepiłam najpierw jednym palcem o gumkę bokserek, aż po chwili ściągnęłam je z bioder Harrego. Chłopak nie zostaw ał mi dłużny. Palcami lekko muskał moją kobiecość. Dochodził już do granicy moich koronkowych stringów, aż tu nagle w drzwiach stanął Zayn i Niall.
- O kurwa! - krzyknęli oboje w tym samym czasie.
- Czego?! - warknął Harry.
- Przyszliśmy powiedzieć, ze niektórzy już się zbierają i chcieli się pożegnać, ale nigdzie was nie było. - powi
edział Horan.
- Zaraz zejdziemy, jazda stąd. - rzuciłam szybko zakrywając się.
Oni już nic nie powiedzieli tylko szybko zamknęli drzwi, a ja spojrzałam rozbawiona na Harrego. Ten przewrócił tylko oczami i wstał ze mnie po czym zaczął się ubierać. Ja zaczęłam robić to samo i już po chwili byliśmy ogarnięci.
- Przerwać w takim momencie.. - pokręcił głową.
- Nie przeżywaj, nadrobimy to skarbie. - klepnęłam go w tyłek.
- A co ty na to żebyś cie kiedyś związał? - popatrzył na mnie.
- Żebym ja Ci jaj nie związała, nie przeginaj.
- Wróciłaś. - pocałował mnie.
- A to tamta Lexi Ci nie pasowała? - spytałam.
- Pasowała, nawet bardzo, ale momentami już za miło było, zupełnie jak nie ty.
- Dobra koniec tych czułości, goście na was czekają. - ponownie w drzwiach stanął Zayn z obrażoną miną, ale tym razem sam.
- Nie spinaj się tak. - rzucił Harry, a Malik spiorunował go wzrokiem. - No co się tak gapisz? - dodał po chwili.
- Po jajco, idź na dół lepiej. - odwarknął Zayn.
- Obaj się zamknijcie najlepiej. - wtrąciłam.
Oni już nic nie odpowiedzieli tylko całą trójką zeszliśmy i pożegnaliśmy się z ludźmi.
*****
- Tato szybciej! - zawołałam ojca kiedy razem z Harrym i moją mamą czekaliśmy na niego w salonie.
- Już idę, idę. - rzucił siadając na kanapie. - No co tam?
- Rodzice Harrego kupili mu mieszkanie i.. - zacięłam się.
- I? - dodała mama.
- I chcemy tam razem zamieszkać. - powiedział stanowczo Styles.
- O. - zdziwili się oboje.
- Harry, może i ty jesteś odpowiedzialny, ale Lexi.. - dodała kobieta.
- Co ja? - oburzyłam się.
- Ciągle były z tobą problemy, nie chodziłaś do szkoły i wiele innych tego typu rzeczy, po prostu nie chcemy kolejnych problemów.
- Po prostu daj mi dorosnąć. - odpowiedziałam.
- Dobrze, skoro tak stawiasz sprawę to proszę bardzo. Tylko proszę, nie wyrabiajcie głupot, ufam wam i mam nadzieję, że sama w końcu dojdziesz co jest odpowiednie a co nie. - mówiła mama.
- Wiecie, że jak coś to zawsze możecie na nas liczyć. Więc powodzenia i pilnuj się córciu, a ty Harry opiekuj się nią. - uśmiechnął się tata.
*****
- Łap! - krzyknęłam rzucając poduszkę do Niall'a.
- Gdzie to? - spytał.
- Na kanapę.
- Ej Lexi! - usłyszałam krzyk Harrego z sypialni, więc od razu tam poszłam.
- Co? - spytałam stojąc w drzwiach, a chłopak siedział na łóżku.
- Jajco skarbie. - uśmiechnął się, a ja mu pokazałam FUCK YOU. - Z której strony chcesz spać?
- Z prawej.
- Czyli lewa.
- Masz jednak coś z głową. - zaśmiałam się.
- A tak serio, to jak Ci się podoba? - zapytał.
- Kiedy mówiłeś o mieszkaniu myślałam, ze to na serio będzie mieszkanie, a nie apartament najwyższej klasy. - zaśmiałam się i usiadłam na jego kolanach.
- No co ja na to poradzę, że rodzice to kupili? Źle?
- Oczywiście, że nie. - pocałowałam go. - Tylko gorzej będzie ze sprzątaniem.
- To wynajmiemy gosposie. - rzucił i wzruszył ramionami.
- Nie. Chcę to robić sama, jak odpowiedzialna kobieta. - powiedziałam a Styles parsknął śmiechem. - Nie śmiej się, jeszcze będziesz chciał jakiś dobry obiadek.
- No na pewno będę chciał skarbie, ale nie będziesz całymi dniami stała przy garach i sprzątała, ja na to nie pozwolę.
- Jak pan sobie życzy.
*****
Razem z Harrym siedzieliśmy sobie wygodnie na naszej nowej kanapie oglądając telewizję. Oczywiście jak to Styles nie mógł wysiedzieć bez dotknięcia mnie tu i tam "niechcący".
- Chcesz sex to wystarczy powiedzieć kochanie, a nie. - powiedziałam.
- Jeszcze jest dobrze Lex, kontaktuję to najważniejsze. - zaśmiał się i pocałował mnie.
- Nie chcę żebyś się schlał jak świnia.
- Dobrze, nie będę już pił, ale uśmiechnij się trochę dla mnie. - wypowiedział te słowa tak słodko i niewinnie, że od razu jak je usłyszałam kąciki moich ust podniosły się. - Tak lepiej. A teraz muszę iść odlać moi drodzy. - rzucił wstając.
Lekko się zachwiał, więc Liam od razu wziął go za ramie i poszedł razem z nim w kierunku łazienek, a ja zostałam sama z Lizzy.
- Mam zagadać czy lepiej żebym nie próbowała nawet? - zaczęła patrząc na mnie i upiła łyk drinka.
- Nie jestem aż taka zła. - uśmiechnęłam się lekko.
Może to przez alkohol, a może po prostu zaczynam ją... Nie nie powiem chyba tego, dobra.. Może zaczynam ją lubić. Ale bez przesady drodzy państwo.
- Wiem, ale wolę się upewnić. - odpowiedziała uśmiechając się.
- Jeśli ktoś ma do mnie szacunek to ja do niego też, proste. Fakt nasz początek nie był zbyt miły, najpierw robię później robię i jestem tego świadoma, również tego, że chamska, zaborcza i wredna, ale taka już jestem.
- Ale potrafisz być miła, a w szczególności dla Harrego. Widać, że na prawdę go kochasz, więc.. - zacięła się.
- Więc? - dopytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. - Więc nie wiesz, po co Zayn się wwala tak? - dokończyłam za nią.
- Dokładnie.
- Sama chciałabym to wiedzieć. Fakt przed Harrym był moment z nim, ale jak się szybko zaczęło tak się szybko skończyło i trudno. Mi też jest trudno jak widzę go takiego smutnego, albo wkurwionego już nie wiem co u niego przeważa jak widzi mnie razem z Harry, ale nic na to nie poradzę. Niech sobie znajdzie jakąś, przeleci raz czy dwa i mu przejdzie. - powiedziałam.
- Wydaję mi się, że on po prostu cie kocha.. - dodała niepewnie.
- Nie warto.
- Dlaczego tak uważasz?
- Szczerze? - zapytałam i spojrzałam jej głębiej w oczy.
- Jak najbardziej.- odpowiedziała szybko.
- Nie wiem, po prostu nie wiem. Tak samo nie rozumiem i nie wiem co Harry we mnie widzi. On jest przynajmniej przystojny i w ogóle, a ja.. Taka sobie osóbka chodząca z chęcią rozwalenia wszystkiego co się rusza. - zaśmiałam się sama z siebie.
- I tu się właśnie myślisz. Nie jestem tu za długo, ale przynajmniej 3/4 chłopaków ze szkoły się za tobą ogląda. Jesteś ładna, mądra, śmieszna, wygadana i nie dasz po sobie jeździć.
- Ani po moich bliskich. - dodałam. - Nie wiem po co Ci w ogóle o tym truje, masz na pewno ciekawsze rzeczy niż słuchanie emocjonującego życia Lexi Clarke.
- To co mówisz jest ciekawe i dowiaduję się więcej o tobie i szczerze mówiąc po naszym pierwszym spotkaniu i paru kolejnych w życiu bym nie pomyślała, że teraz będziemy siedziały przy drinku i tak życiowo rozmawiały. Raczej, że w ogóle będziemy rozmawiały. - zaśmiała się, a ja razem z nią. - Chcesz jeszcze jednego? - spytała wstając z miejsca.
- Tak.
Dziewczyna poszła do baru, a ja zastanawiałam się co tamci tak długo nie wracają, ale nie martwiłam się o to bo Harry był w dobrych rękach, a z jego możliwościami może im to trochę zająć. W pewnym momencie usłyszałam jakieś krzyki i zobaczyłam, że ludzie zaczynają się schodzić koło baru. Momentalnie wstałam i ruszyłam w tamtą stronę, po czym zobaczyłam jak jakaś laska popycha Lizzy. Zupełnie jak Holly. - pomyślałam. Ona też zawsze pakowała się sama w kłopoty.. Od razu zareagowałam. Podeszłam do tej czarnej ziomki i mocno ją odepchnęłam.
- Łapy przy sobie! - krzyknęłam podnosząc Lizz.
- O ty dziwko. - powiedziała czarna.
- Chyba Ci się osoby pojebały koleżanko, nie wiesz z kim zadzierasz. - odpowiedziałam podchodząc do niej.
- Skądś cię kojarzę... - przyjrzała mi się. - Lexi Clarke... - dokończyła z głupim uśmiechem na ustach. - Chyba już bez Holly nie jesteś taka twarda co? - igrała z ogniem.
- Jeszcze jedno słowo.. - rzuciłam przez zęby.
- To co? I tak każdy wie, że wisiała towar i zajebali Ci przyjaciółeczkę. - mówiła, a ja już wtedy nie wytrzymałam.
Od razu przywaliłam jej z pięści prosto w nos z którego po chwili zaczęła lecieć krew, ale czarna się nie przewróciła. Po sekundzie poczułam mocne uderzenie w brzuch, ale nie upadłam tylko twardo stałam walcząc o swoje. Za chwilę moje ręce i nogi zaczęły okładać czarną, aż w końcu wylądowała na podłodze, lecz nawet wtedy udało jej się uderzyć mnie prosto w twarz, ale ucierpiały tylko moje usta. Wtedy granica mojej cierpliwości nie wytrzymała. Wściekłam się. Zaczęłam okładać ją mocnymi uderzeniami, a ona aż łkała z bólu. Wymierzałam już ostatnie uderzenia, ale ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Harrego z przerażoną miną.
- Wystarczy! - krzyknął i podniósł mnie z obitej dziewczyny.
Ale kiedy wstałam nie udało mi się nawet już nic powiedzieć. Zrobiło mi się słabo i straciłam czucie w nogach, a po chwili kontakt ze światem.
Obudziłam się w karetce która szybko pędziła na sygnale. Rozejrzałam się i dostrzegłam Stylesa ze swojej prawej strony.
- Halo, proszę pani. - zaczął mówić do mnie lekarz. - Słyszy mnie pani? - pokiwałam głową na jego pytanie. - Jak się pani czuje?
- Źle.. - powiedziałam cicho.
- Co panią boli? - dopytywał.
- Brzuch i głowa. - odparłam.
Nic więcej lekarz nie zdążył powiedzieć, bo stanęliśmy i zaczęli wynosić mnie na noszach, a Harry wciąż był przy mnie, ale nic się nie odzywał. Po chwili byliśmy już w gabinecie doktora. Po dokładnym prześwietleniu, szybko zawieźli mnie na USG. Lekarz polał mój obolały brzuch przezroczystą mazią i za moment przyłożył do niego urządzenie po czym jeździł po całej długości mojego brzucha.
- Jest pani świadoma swojego stanu? - spytał nagle.
- Nie, a co jest nie tak?
- Piła dziś pani oraz dostała mocne uderzenie w brzuch, ale na szczęście dziecku nic nie jest. - powiedział.
Czas się dla mnie zatrzymał.. Co..Ja, o boże...
- Dziecku..? - zapytał z niedowierzaniem Harry.
A tutaj mój dla przypomnienia. ----> https://twitter.com/verosiema
!!!!!!!! JEŚLI KTOŚ CHCE BYĆ INFORMOWANY NA TWITTERZE PROSZE W KOMENTARZACH NAPISAĆ SWOJEGO NICKA. !!!!!!!!!!
To chyba na tyle, miłego czytania i jeśli skończycie zostawcie po sobie komentarz :)
CZYTASZ=KOMENTUJ!
~ Kocham was! - Lexi <3
Zasrana opaska, uwiera mnie.. Co on znowu kąbinuje? A co do Lizzy, hmm.. Nie bedziemy przyjaciółeczkami czy cos w tym stylu, to nawet nie wchodzi w grę, ale to co powiedziała żebyśmy nie rozwalały naszej paczki. Tak na prawde to wszystko było dobrze dopóki ona sie nie pojawiła, ale wiem, ze chłopcy mają dosyć tych wszystkich naszych kłótni, bo nie chodzi o to, ze tylko ja i Lizzy sie żremy, tylko przez to wszystko mam napięte relacje z reszta. Jakies głupie kłótnie z Harrym, oczywiscie Zayn, Liam który zachowuje sie bardzo dziwnie, Lou akurat nic tak samo jak Niall. Horan od samego poczatku jest ze mna i zawsze jak jest mi źle moge do niego zadzwonić i wiem, ze zawsze mnie wysłucha i pomoże.
- Jeszcze chwila.. - usłyszałam głos Lizzy przed sobą.
- Blagam tylko żadnych żenujących akcji.. - rzuciłam.
- Uwierz mi Lexi, bedziesz bardzo zadowolona.
- Zobaczymy.. - mruknęłam.
Stanęłyśmy i zaczęłam nasłuchwiać. Co chwile słyszałam Liama który rzucał tylko "Cśśś..".- Zdejmij jej opaskę. - do moich uszu doszedł głos Harrego.Tak jak nakazał moj chłopak tak Lizzy zrobiła, rozwiązała mi opaskę, a moim oczom ukazał sie Harry siedzący na ogromnym krześle. Spojrzałam na niego pytajacym wzrokiem, a on sie tylko uśmiechnął i pokazał palcem żebym do niego podeszła, wiec tak tez zrobiłam. Stanęłam przy nim, a on złapał mnie tak, że wylądowałam na jego kolanach.
- Bede dziś jak Święty Mikołaj. - uśmiechnął sie.
- A co pan mi da Mikołaju?
- A była pani grzeczna? - podniósł jedną brew.
- Ja zawsze jestem grzeczna Mikołaju, pan chyba wie to najlepiej. - odparłam uśmiechnięta.
- Mógłbym nad tym polemizować, ale teraz sobie tego oszczędzimy. Mam coś dla pani, panno Lexi Clarke, ale.... - przedłużył.- Ale najpierw musi mnie pani mocno i namiętnie pocałować. - oblizał usta.
Bez zbędnych komentarzy pochyliłam się lekko i dotknęłam swoimi ustami jego ciepłych warg. Nasz pocałunek trwał i trwał, a wszyscy do okoła zaczęli krzyczeć: "Gorzko! Gorzko!" przez co oboje uśmiechnelismy sie podczas dalszego całowania. Po pewnym czasie "odkleiłam" sie od niego i spojrzelismy sobie w oczy.
- No więc? - zapytałam.
- Zamknij oczy i wyciągnij dłoń.
- Juz raz mi wiązali oczy.. - przewrocilam nimi.
- Zamykaj i cicho tam, bo Mikołaj pozniej sam bedzie musiał sie zająć panią. - uśmiechnął sie uwodzicielsko.
- Dobraaa...
Zamknelam oczy i wyciągnęłam dłoń w stronę Harrego, kiedy poczułam, ze kładzie na niej cos zimnego i metalowego.- Otwórz. - usłyszałam Styles.Niepewnie otworzylam jedno oko, a za nim drugie i dostrzegam dwa klocze z małym bryloczkiem. Spojrzałam na niego zdziwiona a on tylko wzruszył ramionami i sie uśmiechał.
- Co to za klucze? - spytałam.
- Do naszego mieszkania. - uśmiechał sie ponownie, a ja otworzyłam szeroko oczyw.
- Chyba sobie jaja robisz.
- Serio. To klucze do naszego nowego mieszkania, bedziemy cały czas razem. - oplótł rękami moją talię.
- O Boże.. - spojrzałam jeszcze raz na niego zeby sie upewnić czy to na pewno prawda. -
Kocham cie. - rzuciłam tylko i mocno go przytylilam, a ludzie zaczęli bić brawo .
- Czyli zgadzasz sie ze mną zamieszkać? - dodał.
- Głupie pytanie w ogóle. - uśmiechnęłam sie szeroko.
- Ale jest jeden warunek.
- Jaki? - zdziwilam sie.
- Nie bedziemy sie kłócić.
- odparł pocierając kciukiem moj policzek.
- Obiecuje. - pocałowałam go.
Później niewielka kameralna impreza trwała. Ja nie piłam ani nie bawiłam się, ponieważ jestem w żałobie i nie robię tego na pokaz tylko tak strasznie za nią tęsknie... Uh... To strasznie trudne, najbliższa mi osoba odeszła ot tak, a ja się z nią nawet nie pożegnałam..Usiadłam na blacie kuchennym i do kuchni wszedł Niall. Spojrzałam, żeby zobaczyć kto to, a on dostrzegł łzy w moich oczach.
- Ej..Co się stało, nie cieszysz się? - zapytał przytulając mnie.
- Ciesze, bardzo, ale pomyślałam o Holly i sam wiesz. - pociągnęłam nosem.
- Księżniczko nie płacz. - pocałował mnie w czoło i w tym momencie stanął koło nas Harry.
- Co jest? - spytał, podnosząc mi brodę.
- Nic.
- Ta, widzę właśnie. Chodź. - rzucił i wyciągnął do mnie rękę.
Ja bez większego zastanowienia złapałam ją i poszłam za nim. Chłopak pokierował nas do jego pokoju i tam usiedliśmy na dużym łóżku.
- Więc co się stało? - dopytywał.
- Jeju nic się nie stało.. - przewróciłam oczami.
- Lexi błagam cie. - podniósł głos.
- Nie podoba Ci się to wszystko czy pomyślałaś o Holly?
- Wszystko mi się podoba...
- Więc to drugie. - powiedział ciszej.
- Dlaczego od jej śmierci ani razu o niej nie rozmawialiśmy? Wiem, że żalisz się Niallowi i rozmawiałaś z Liamem, ale dlaczego nie ze mną? To ja jestem najbliżej i chcę cie wpierać.
- Nie chce ci zatruwać życia.
- Kochanie, ale jak zatruwać życia skoro ja chce właśnie dzielić je z tobą.. - mówił spokojnie.
- Ja sama już nie wiem czy chce o tym mówić czy nie chce..- zatrzymałam się.
- Lizzy mi dała wizytówkę do psychologa.. - dodałam po chwili. - Wiem, wspominała coś.
- Ale ja nie chcę tam iść, wszystko ze mną dobrze nie jestem przecież jakąś wariatką.
- Lexi chodzi o to, że po prostu nie radzisz sobie sama z tym wszystkim.
- Znałyśmy się od dziecka.. - zaczęłam nie ciągnąc jego wypowiedzi. - Byłyśmy przy sobie zawsze. w ostatniej klasie podstawowej poznałyśmy Chrisa i Ryana i tak staliśmy się nierozłączni. - wzięłam głęboki wdech. - Od zawsze wiedziałam, że Chris podkochuję się z Holly, ale bawiło mnie to, bo nie wyobrażałam sobie ich razem. Po imprezach jak byli nawaleni sypali ze sobą, ale nic więcej ich nie łączyło. Holly zawsze odwalała, tak samo jak ja.. Zawsze, ale to zawsze byłyśmy te dwie najgorsze, jak coś się stało było od razu na nas, ale my to lubiłyśmy. Pewnego dnia Holl powiedziała mi, że chciałaby się zakochać jak w bajce z Disney'a, a ja oczywiście ją wyśmiałam, ale kiedy ona i Liam się spotkali wiedziałam, że to jest właśnie jej miłość...
- To dlaczego tak go od siebie izolowała? - wtrącił Harry.
- Bała się zakochać.. Bała się, że jak to zrobi to on ją zrani, a ona się załamie. Ona go chciała, bardzo.. Ale strach nie pozwalał jej przebić pewnej bariery, ona od zawsze wszystkich chłopaków traktowała jak kumpli i na żadnego nie patrzyła inaczej. Wszyscy byliśmy jak rodzina. A jak Liam kupił Cygana, Holly się przełamała.. Wtedy jak byliśmy u mnie o ile dobrze pamiętam oni byli na mostku, wtedy chciała mu powiedzieć jakoś tak delikatnie co do niego czuję, uświadomiła sobie, że Liam na prawdę o nią walczy, ale nie dała rady.. Jej ego na to nie pozwoliło, albo po prostu stchórzyła i wiem, że tego żałowała, bo mówiła mi o tym przez kolejne parę dni, aż do... - łzy poleciały ciurkiem po moich policzkach.
- Prosze cie, nie płacz skarbie. - pocałował mnie lekko.
- Tego dnia prawie wszystko straciło dla mnie sens Harry, mój świat się zawalił..
- Prawie? Czyli co ma dla ciebie wciąż sens?
- Ty. - odparłam szybko.
Momentalnie przysunął się do mnie, pocałował w czoło. Później stykaliśmy się nimi, a on się uśmiechnął.
- Zabrzmi to chujowo, ale.. Nawet nie wiesz jak bardzo cie kocham, jesteś dla mnie wszystkim, a na myśl, ze mamy razem mieszkać jestem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Okoliczności w jakich się poznaliśmy nie były sprzyjające i później ja też nie byłe zbyt miły, ale ty do uprzejmych też nie należałaś. - zaśmialiśmy się oboje. - Ale wszystko co robiłem, robiłem żeby jakoś zwrócić na siebie uwagę, bo spodobałaś mi się i od tamtej pory jesteś tylko ty i zawsze będziesz. Nie wiem jak mogłaś pomyśleć, że ja i Lizzy. Najgorsze ostatnio było to jak poszłaś się spotkać z Chrisem i tym Ryanem którego nienawidzę. Widziałam jak na ciebie patrzył kiedy po ciebie przyjechałem, od razu miałem ochotę mu zajebać..
- Trochę brakuje mi tych naszych chamskich docinek z początku. - uśmiechnęłam się.
- Było ostroooo. - zaśmiał się. - Ale wtedy kiedy powiedziałaś coś w tylu "twoją ładną twarzyczkę" to było coś..
- Jak ja mogłam tak powiedzieć? - rzuciłam.
- A co, nie jest ładna?
- Nie.. - pokręciłam przecząco głową.
- A już myślałem, że wyrwałem laske za ładną twarz.
- To się pomyliłeś skarbie. - cmoknęłam go w policzek.
- Ale wyrwałem ostrą laskę za charakter i może tylko, ale tylko tak malutko za twarz. - zaśmiałam się i on również.- A jednak.
- Dobra dosyć tych słodkości frajerze. - powiedziałam sarkastycznie i wstałam z łóżka. - No na co czekasz? Podnieś tą grubą dupę i jazda na dół do gości.
- Lubię cię taką. - stanął momentalnie za mną szepnął mi do ucha.
- Czy pan coś sugeruję panie Styles? I mógłbyś opanować swojego koleżkę z dolnych sfer bo wbija mi się w pośladki.
- Ty tak na niego działasz. - rzucił i potarł swoim przyrodzeniem o mój tył.
- I co my z tym zrobimy? - odwróciłam się do niego twarzą.
- Raczej co ty z nim zrobisz. - puścił mi oczko.
- Czyli chcesz żeby stara wredna Lexi wróciła? - odwróciłam się do niego.
- Tak, ale żeby nieraz i oczywiście tylko dla mnie była bardzo, ale to bardzo miła i kochająca.
- Chyba za dużo wymagasz. - podniosłam jedną brew i dotknęłam dłońmi jego klatki piersiowej.
- Nie zapomnij o sprzęcie w niższych sferach mojego ciała. - zaśmiał się.
- Chyba się za mną stęskniłeś co? Tyle czasu bez bzykania.. - pokręciłam głową.
- Bawi cie to? To był koszmar, miałem chcice na ciebie, szczególnie jak leżałaś w swoich łóżku w majtkach i bluzce, o człowieku..
- Dziś ja na górze. - rzuciłam tylko i popchnęłam go na łóżko.
- I to mi się podoba... - potarł nosem o mój dekolt kiedy usiadłam na nim okrakiem.
Zaczęliśmy się namiętnie całować. Oj tak, brakowało mi tego, nie tylko on za tym tęsknił. Nie uprawialiśmy seksu od śmierci Holly, nie miałam ochoty wtedy w ogóle żyć, a co dopiero jakieś zabawy w łóżku. Tylko dziwię się Harremu, że wytrzymał.Zaczęłam mu rozpinać koszulę, a on wziął się za suwak od sukienki na plecach całując mnie przy tym po czyi.
- Jak zrobisz mi malinki to chyba cie zajebie. - wyszeptałam.
- Zaryzykuję. - odparł po chwili przygryzając mi lekko skórę.
Uniosłam ręce do góry żeby zrzucić z siebie sukienkę i od razu za nią poleciał stanik. Styles położył ręce na moich piersiach i zaczął je lekko masować, jakby się za nimi stęsknił, wręcz się nimi delektował, a mnie to rozbawiło.
- Z czego się cieszysz? - zapytał wciąż trzymając je w dłoniach.
- Weź się w garść Styles, chyba są lepsze rzeczy niż tylko masowanie moich cycek.
Chłopak oderwał od nich ręce i zaczął składać na nich pocałunki, aż dotarł do moich sutków, które przygrywał i ssał, a one pod jego wpływem stawały sie coraz twardsze. Oderwałam jego twarz od mojego biustu i pocałowałam po czym przewrócił nas i teraz to ja leżałam pod nim. Zdjęłam z jego ramion koszulę
po czym on zrzucił ją na podłogę i to samo stało się ze spodniami. Namiętne pocałunki trwały w nieskończonoość, a moja ręka powędrowała w stronę krocza Stylesa. Zaczepiłam najpierw jednym palcem o gumkę bokserek, aż po chwili ściągnęłam je z bioder Harrego. Chłopak nie zostaw ał mi dłużny. Palcami lekko muskał moją kobiecość. Dochodził już do granicy moich koronkowych stringów, aż tu nagle w drzwiach stanął Zayn i Niall.
- O kurwa! - krzyknęli oboje w tym samym czasie.
- Czego?! - warknął Harry.
- Przyszliśmy powiedzieć, ze niektórzy już się zbierają i chcieli się pożegnać, ale nigdzie was nie było. - powi
edział Horan.
- Zaraz zejdziemy, jazda stąd. - rzuciłam szybko zakrywając się.
Oni już nic nie powiedzieli tylko szybko zamknęli drzwi, a ja spojrzałam rozbawiona na Harrego. Ten przewrócił tylko oczami i wstał ze mnie po czym zaczął się ubierać. Ja zaczęłam robić to samo i już po chwili byliśmy ogarnięci.
- Przerwać w takim momencie.. - pokręcił głową.
- Nie przeżywaj, nadrobimy to skarbie. - klepnęłam go w tyłek.
- A co ty na to żebyś cie kiedyś związał? - popatrzył na mnie.
- Żebym ja Ci jaj nie związała, nie przeginaj.
- Wróciłaś. - pocałował mnie.
- A to tamta Lexi Ci nie pasowała? - spytałam.
- Pasowała, nawet bardzo, ale momentami już za miło było, zupełnie jak nie ty.
- Dobra koniec tych czułości, goście na was czekają. - ponownie w drzwiach stanął Zayn z obrażoną miną, ale tym razem sam.
- Nie spinaj się tak. - rzucił Harry, a Malik spiorunował go wzrokiem. - No co się tak gapisz? - dodał po chwili.
- Po jajco, idź na dół lepiej. - odwarknął Zayn.
- Obaj się zamknijcie najlepiej. - wtrąciłam.
Oni już nic nie odpowiedzieli tylko całą trójką zeszliśmy i pożegnaliśmy się z ludźmi.
- Tato szybciej! - zawołałam ojca kiedy razem z Harrym i moją mamą czekaliśmy na niego w salonie.
- Już idę, idę. - rzucił siadając na kanapie. - No co tam?
- Rodzice Harrego kupili mu mieszkanie i.. - zacięłam się.
- I? - dodała mama.
- I chcemy tam razem zamieszkać. - powiedział stanowczo Styles.
- O. - zdziwili się oboje.
- Harry, może i ty jesteś odpowiedzialny, ale Lexi.. - dodała kobieta.
- Co ja? - oburzyłam się.
- Ciągle były z tobą problemy, nie chodziłaś do szkoły i wiele innych tego typu rzeczy, po prostu nie chcemy kolejnych problemów.
- Po prostu daj mi dorosnąć. - odpowiedziałam.
- Dobrze, skoro tak stawiasz sprawę to proszę bardzo. Tylko proszę, nie wyrabiajcie głupot, ufam wam i mam nadzieję, że sama w końcu dojdziesz co jest odpowiednie a co nie. - mówiła mama.
- Wiecie, że jak coś to zawsze możecie na nas liczyć. Więc powodzenia i pilnuj się córciu, a ty Harry opiekuj się nią. - uśmiechnął się tata.
*****
- Łap! - krzyknęłam rzucając poduszkę do Niall'a.
- Gdzie to? - spytał.
- Na kanapę.
- Ej Lexi! - usłyszałam krzyk Harrego z sypialni, więc od razu tam poszłam.
- Co? - spytałam stojąc w drzwiach, a chłopak siedział na łóżku.
- Jajco skarbie. - uśmiechnął się, a ja mu pokazałam FUCK YOU. - Z której strony chcesz spać?
- Z prawej.
- Czyli lewa.
- Masz jednak coś z głową. - zaśmiałam się.
- A tak serio, to jak Ci się podoba? - zapytał.
- Kiedy mówiłeś o mieszkaniu myślałam, ze to na serio będzie mieszkanie, a nie apartament najwyższej klasy. - zaśmiałam się i usiadłam na jego kolanach.
- No co ja na to poradzę, że rodzice to kupili? Źle?
- Oczywiście, że nie. - pocałowałam go. - Tylko gorzej będzie ze sprzątaniem.
- To wynajmiemy gosposie. - rzucił i wzruszył ramionami.
- Nie. Chcę to robić sama, jak odpowiedzialna kobieta. - powiedziałam a Styles parsknął śmiechem. - Nie śmiej się, jeszcze będziesz chciał jakiś dobry obiadek.
- No na pewno będę chciał skarbie, ale nie będziesz całymi dniami stała przy garach i sprzątała, ja na to nie pozwolę.
- Jak pan sobie życzy.
*****
Razem z Harrym siedzieliśmy sobie wygodnie na naszej nowej kanapie oglądając telewizję. Oczywiście jak to Styles nie mógł wysiedzieć bez dotknięcia mnie tu i tam "niechcący".
- Czytasz w moich myślach. - uśmiechnął się i pocałował namiętnie.
Niestety przerwał nam dzwonek do drzwi. Szybko się poderwałam z miejsca i zobaczyłam, że za drzwiami stai Lizzy i Liam. A to mi nowość. - pomyślałam. Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się.
- Siemka, wpadliśmy z wizytą. - zaśmiał się chłopak.
- Zapraszam. - rzuciłam.
- No hej. - odparłam i skierowaliśmy się do salony, gdzie siedział Harry.
- O siemanko. - kiwnął głową mój chłopak.
- Mam dobre wino, kto chętny? - powiedziałam patrząc na nich.
- Chyba wszyscy. - uśmiechnęła się nieśmiało Lizzy. - Ładnie się urządziliście.
- Tak na prawdę to wszystko już było jak przyjechaliśmy, ale podoba nam się. - odparł Harry.
- Ej, bo przyszliśmy tu z planem żeby iść może to klubu się trochę rozerwać. - rzucił Liam, kiedy już wróciłam z kieliszkami i winem.
- Weź otwórz. - podałam loczkowi butelkę z korkociągiem. - Gdzie jak coś? - spytałam.
- Tu za rogiem niedaleko chyba jest jakiś o ile dobrze widziałem. - wtrącił Styles.
- Dla mnie spoko. - odpowiedziałam nalewając czerwonego słodkiego wina.
Siedzieliśmy i gadaliśmy w, tak chyba można tak powiedzieć, w miłym towarzystwie. Co mnie bardzo zdziwiło to Lizzy ,gadała od rzeczy, myślałam, że jest pusta a tu proszę. Jeszcze chwile posiedzieliśmy i ruszyliśmy do klubu tak jak planowaliśmy całą czwórką. Doszliśmy w 2 minuty i po chwili siedzieliśmy już w jednej z loży. Drinki szły niesamowicie szybko, a mój chłopak stawał się coraz słabszy.
- Tobie już chyba wystarczy co? - powiedziałam mu do ucha.- Jeszcze jest dobrze Lex, kontaktuję to najważniejsze. - zaśmiał się i pocałował mnie.
- Nie chcę żebyś się schlał jak świnia.
- Dobrze, nie będę już pił, ale uśmiechnij się trochę dla mnie. - wypowiedział te słowa tak słodko i niewinnie, że od razu jak je usłyszałam kąciki moich ust podniosły się. - Tak lepiej. A teraz muszę iść odlać moi drodzy. - rzucił wstając.
Lekko się zachwiał, więc Liam od razu wziął go za ramie i poszedł razem z nim w kierunku łazienek, a ja zostałam sama z Lizzy.
- Mam zagadać czy lepiej żebym nie próbowała nawet? - zaczęła patrząc na mnie i upiła łyk drinka.
- Nie jestem aż taka zła. - uśmiechnęłam się lekko.
Może to przez alkohol, a może po prostu zaczynam ją... Nie nie powiem chyba tego, dobra.. Może zaczynam ją lubić. Ale bez przesady drodzy państwo.
- Wiem, ale wolę się upewnić. - odpowiedziała uśmiechając się.
- Jeśli ktoś ma do mnie szacunek to ja do niego też, proste. Fakt nasz początek nie był zbyt miły, najpierw robię później robię i jestem tego świadoma, również tego, że chamska, zaborcza i wredna, ale taka już jestem.
- Ale potrafisz być miła, a w szczególności dla Harrego. Widać, że na prawdę go kochasz, więc.. - zacięła się.
- Więc? - dopytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. - Więc nie wiesz, po co Zayn się wwala tak? - dokończyłam za nią.
- Dokładnie.
- Sama chciałabym to wiedzieć. Fakt przed Harrym był moment z nim, ale jak się szybko zaczęło tak się szybko skończyło i trudno. Mi też jest trudno jak widzę go takiego smutnego, albo wkurwionego już nie wiem co u niego przeważa jak widzi mnie razem z Harry, ale nic na to nie poradzę. Niech sobie znajdzie jakąś, przeleci raz czy dwa i mu przejdzie. - powiedziałam.
- Wydaję mi się, że on po prostu cie kocha.. - dodała niepewnie.
- Nie warto.
- Dlaczego tak uważasz?
- Szczerze? - zapytałam i spojrzałam jej głębiej w oczy.
- Jak najbardziej.- odpowiedziała szybko.
- Nie wiem, po prostu nie wiem. Tak samo nie rozumiem i nie wiem co Harry we mnie widzi. On jest przynajmniej przystojny i w ogóle, a ja.. Taka sobie osóbka chodząca z chęcią rozwalenia wszystkiego co się rusza. - zaśmiałam się sama z siebie.
- I tu się właśnie myślisz. Nie jestem tu za długo, ale przynajmniej 3/4 chłopaków ze szkoły się za tobą ogląda. Jesteś ładna, mądra, śmieszna, wygadana i nie dasz po sobie jeździć.
- Ani po moich bliskich. - dodałam. - Nie wiem po co Ci w ogóle o tym truje, masz na pewno ciekawsze rzeczy niż słuchanie emocjonującego życia Lexi Clarke.
- To co mówisz jest ciekawe i dowiaduję się więcej o tobie i szczerze mówiąc po naszym pierwszym spotkaniu i paru kolejnych w życiu bym nie pomyślała, że teraz będziemy siedziały przy drinku i tak życiowo rozmawiały. Raczej, że w ogóle będziemy rozmawiały. - zaśmiała się, a ja razem z nią. - Chcesz jeszcze jednego? - spytała wstając z miejsca.
- Tak.
Dziewczyna poszła do baru, a ja zastanawiałam się co tamci tak długo nie wracają, ale nie martwiłam się o to bo Harry był w dobrych rękach, a z jego możliwościami może im to trochę zająć. W pewnym momencie usłyszałam jakieś krzyki i zobaczyłam, że ludzie zaczynają się schodzić koło baru. Momentalnie wstałam i ruszyłam w tamtą stronę, po czym zobaczyłam jak jakaś laska popycha Lizzy. Zupełnie jak Holly. - pomyślałam. Ona też zawsze pakowała się sama w kłopoty.. Od razu zareagowałam. Podeszłam do tej czarnej ziomki i mocno ją odepchnęłam.
- Łapy przy sobie! - krzyknęłam podnosząc Lizz.
- O ty dziwko. - powiedziała czarna.
- Chyba Ci się osoby pojebały koleżanko, nie wiesz z kim zadzierasz. - odpowiedziałam podchodząc do niej.
- Skądś cię kojarzę... - przyjrzała mi się. - Lexi Clarke... - dokończyła z głupim uśmiechem na ustach. - Chyba już bez Holly nie jesteś taka twarda co? - igrała z ogniem.
- Jeszcze jedno słowo.. - rzuciłam przez zęby.
- To co? I tak każdy wie, że wisiała towar i zajebali Ci przyjaciółeczkę. - mówiła, a ja już wtedy nie wytrzymałam.
Od razu przywaliłam jej z pięści prosto w nos z którego po chwili zaczęła lecieć krew, ale czarna się nie przewróciła. Po sekundzie poczułam mocne uderzenie w brzuch, ale nie upadłam tylko twardo stałam walcząc o swoje. Za chwilę moje ręce i nogi zaczęły okładać czarną, aż w końcu wylądowała na podłodze, lecz nawet wtedy udało jej się uderzyć mnie prosto w twarz, ale ucierpiały tylko moje usta. Wtedy granica mojej cierpliwości nie wytrzymała. Wściekłam się. Zaczęłam okładać ją mocnymi uderzeniami, a ona aż łkała z bólu. Wymierzałam już ostatnie uderzenia, ale ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Harrego z przerażoną miną.
- Wystarczy! - krzyknął i podniósł mnie z obitej dziewczyny.
Ale kiedy wstałam nie udało mi się nawet już nic powiedzieć. Zrobiło mi się słabo i straciłam czucie w nogach, a po chwili kontakt ze światem.
Obudziłam się w karetce która szybko pędziła na sygnale. Rozejrzałam się i dostrzegłam Stylesa ze swojej prawej strony.
- Halo, proszę pani. - zaczął mówić do mnie lekarz. - Słyszy mnie pani? - pokiwałam głową na jego pytanie. - Jak się pani czuje?
- Źle.. - powiedziałam cicho.
- Co panią boli? - dopytywał.
- Brzuch i głowa. - odparłam.
Nic więcej lekarz nie zdążył powiedzieć, bo stanęliśmy i zaczęli wynosić mnie na noszach, a Harry wciąż był przy mnie, ale nic się nie odzywał. Po chwili byliśmy już w gabinecie doktora. Po dokładnym prześwietleniu, szybko zawieźli mnie na USG. Lekarz polał mój obolały brzuch przezroczystą mazią i za moment przyłożył do niego urządzenie po czym jeździł po całej długości mojego brzucha.
- Jest pani świadoma swojego stanu? - spytał nagle.
- Nie, a co jest nie tak?
- Piła dziś pani oraz dostała mocne uderzenie w brzuch, ale na szczęście dziecku nic nie jest. - powiedział.
Czas się dla mnie zatrzymał.. Co..Ja, o boże...
- Dziecku..? - zapytał z niedowierzaniem Harry.
Hej, tu Lexi! Przepraszam, że nie dodawałam, ale jutro piszę egzaminy i uczyłam się, a w środę zachorowałam i nie byłam w stanie się nawet podnieść z miejsca, więc sami rozumiecie. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Tak długo mi z nim zeszło, ponieważ chciałam żeby coś się w nim działo i żeby było jak na Lexi przystało, więc jest to oto.
MOŻECIE ZADAWAĆ PYTANIA BOHATEROM W KOMENTARZACH.
Lizzy ma Twitter'a! Zapraszam do Followania jej ----> https://twitter.com/LizzyKolbrichtA tutaj mój dla przypomnienia. ----> https://twitter.com/verosiema
!!!!!!!! JEŚLI KTOŚ CHCE BYĆ INFORMOWANY NA TWITTERZE PROSZE W KOMENTARZACH NAPISAĆ SWOJEGO NICKA. !!!!!!!!!!
To chyba na tyle, miłego czytania i jeśli skończycie zostawcie po sobie komentarz :)
CZYTASZ=KOMENTUJ!
~ Kocham was! - Lexi <3
No nareszcie sie doczekalam! Rozdzial zajebisty jak zawsze:* Lexi Harry sa taka cudowna para, zamieszkali ze soba a tdraz jeszcze Lexi jest w ciazy<3 Ale super! Czekam z niecierpliwoscia na kolejny:***
OdpowiedzUsuńJestem podjarana tym rozdziałem, Jesteś KRÓLOWA bejbe :*
OdpowiedzUsuńNo super rozdział Lex <3 Szkoda, że nie ma już Holly. w takim razie zhejtujmy Lizzy, kto chce ze mną? :D
Usuńhahahaha dobre, ale chyba nie każdy ogarnie o co chodzi XD - Lexi
Usuń<3 omg <3 kocham
OdpowiedzUsuńpopraw błędy kochana
OdpowiedzUsuńnie - Lexi
UsuńOMG!!!! liczyłam na numerek Lexi z Hazz'em, ale się nie doczekałam :( ogólnie zajebisty rozdział i to na końcu to mega !!!! Jestem ciekawa co dalej ;)
OdpowiedzUsuń+zapraszam do siebie ;)
www.life-is-life-try-smile.blogspot.com
Tez czekałam, i namawiałam Lexi, ale wolała ta ciążę, w każdym razie super rozdział, zgadzam się :D!
UsuńDZIECKO !!??! O.O o moj boże ten rozdział jest zajebisty *O*
OdpowiedzUsuńBędą trojaczki pewnie <3
UsuńTrojaczki !?!? jeszcze lepiej C:
UsuńBEZ TROJACZJÓW NO PROSZE WAS ....
UsuńHahahah żadnych trojaczkow nie bedzie - Lexi
Usuńno super <3 zresztą jak każdy <3
OdpowiedzUsuńZajebisty jak zawsze zresztą! <3 Lizzy dodaj szybko następny! <3
OdpowiedzUsuńboskie ! czekam juz na nastepny :)
OdpowiedzUsuńŚwietne!! *0*
OdpowiedzUsuńCZYŚTY KOBIETO OSZALAŁA NIE DOŚĆ ZE MNIE ZTKAŁO ZE DZIECKO !!!! TO JESZCZE W TAKIM MOMENCIE PRZERYWASZ ;((( CZEKAM NA KOLEJNY Z NIECIERPLIWOŚCIĄ ;****** ZAJEZAJEZAJEZAJEZAJEZAJEBISTY!!!!!! MEGA!!!!!! CUD MALINA TEN ROZDZIAŁ !!!!!!!!!!! ;******** <333333333333333333
OdpowiedzUsuńhahah musi trzymać w napięciu! :D dzięki dzięki kochana <3 - Lexi
UsuńZajebisty !!! :** :P ♥
OdpowiedzUsuńLexi w ciąży - o ja pierdole... Zawsze jak jest wątek z ciążą to potem kończy się opowiadanie. Mam nadzieję że tutaj tak nie będzie, co? ;) No, no... :D A i chciałam poprosić Cię Lexi o to, żebyś dodała coś na swojego drugiego bloga, bo chyba stanął. :C
OdpowiedzUsuńJESTEŚCIE MEGA I WGL. :)
nie skończy :) tak wiem, ale lada dzień zostanie wznowiony. Dziękujemy bardzo <3 - Lexi
UsuńJejka *__* Lexi w ciąży ; o ♥ Świetne!
OdpowiedzUsuńnominowałam cię do Libster Awards ;D więcej info na moim blogi : http://another-than-you-but-better.blogspot.com/ może już 2 raz, nie pamiętam ;D
OdpowiedzUsuń@dying_sunset
OdpowiedzUsuńO LOL.xd.Jak NIall i Zayn mogli przerwać im w takim momencie.?xO.
OdpowiedzUsuńRozdział normalnie Boski.♥.
Dziecku ?????! O.o
OdpowiedzUsuńDziecku !!?? Daleej
OdpowiedzUsuńDziecku?! Woooow!
OdpowiedzUsuńInformuj mnie na tt o nowych :) @yep_Nialler