sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 3

Oczami Holly

Na imprezie początkowo było super! Miałam bardzo dużo kupców na Marihuane. Jedym z nich był dziwny chłopak. Podszedł i zaczą rozmowę.
- Cześć, sprzedaż mi coś?
- Elo, no tak. Co chcesz? - Odparłam nie patrząc się na niego.
- Nie wiem, nie znam się na tym. Coś mi polecisz?
- Chcesz mieć mocną fazę?
- Tak! Daj coś mocnego.
- Haszysz? Mocne i 1g u mnie masz za 55 funtów. Pasuje? - Zapytałam w miare oschle.
- Spoko może być. - Podał mi pieniądzę i wtedy na niego spojrzałam. Nie wiem czy był ładny czy nie, za to miał nieziemskie oczy.
- Dzięki. Wiesz wogóle jak to się pali? - Zapytałam nieco milej.
- Tak, mój kolega mi pokaże. Dobra dzieki wielkie, siema.
Nie odpowiedziałam mu, musiałam się zająć następnymi kupcami. Kiedy skończyłam, udałam się do przyjacioł. Tam wylałam w siebie dużą ilość wódki, ale było warto. Impreza trwała jeszcze kilka godzin, niestety później zakończyła się nieco gorzej. Do Lexi i Ryana przysrał się jakiś koleś. Wyprowadziłam Chrisa i Ryana z clubu, a potem wróciłam po L. Z imprezy poszłam z Lex do niej, tam nocowałam.
Wstałam o jakiejś 11.30, Lexi już ni było w łóżku. Zeszłam na dół i zjadłyśmy śniadanie, a następnie udałyśmy się do sklepu. Do domu wróciłam o 19. Oczywiścię pierwsze co zrobiłam to przywitałam się z rodziną, a następnie skierowałam się do pokoju. Tam przebrałam się i postanowiłam iść do stajni. Cygan był dziś okropny, dlatego nie chciałam ciągnąć dalej tej jazdy.Zsiadłam i póściłamgona pastwsiko. Wróciłam do domu. Zaparzyłam kawę i udałam się do siebie. Włączyłam głośno muzykę, usiadłam przy laptopie i powli piłam kawę. Położyłam się spać dość wcześnie, o jakiejś 23.
Wstałam wmiare wypocząta, nie miałam konkretnych planów na dziś. Dołowała mnie myśl, że jutro w szkole nie będzie Lexi. Pomyślałam:
- Kurwa, to chyba nie możliwe...
Zeszłam na dół do rodziców, tam czekała już na mnie gorąca herbata i tosty.
- Hej, robicie coś dziś? - Zapytałam się rodziców
- O 15 jedziemy na zakpu. Chcesz się z nami przejechać? - Odpowiedziała mama.
- Nie, nie mam ochoty.
- A co ty dziś będziesz robić? Może się pouczysz?
- Nie wiem, zobacze. Pewnie coś tam zrobię.
Zakończyłam rozmowę i wyszłam na dwór aby zapalić. Usiadłam obok pastwiska i zjarałam to co miałam przy sobie. Podszedł do mnie Cygan i szturchną mnie łbem.
- Nawet nie wiesz jak się teraz czuję, nie wyobrażam sobie szkoły bez Lexi, to będzie koszmar.
Koń, stał tak ze mną jeszcze kilka minut.
Wróciłam do domu i usiadłam do książek. Otworzyłam matematykę i zaczęłam się głośno śmiać.
- Hahahaha, napewno tego nie odrobie, chyba ich popierdoliło.
Poczytałam jeszcze trochę, a potem zeszłam na dół. Rodziców już nie było, dlatego mogłam spokojnie pooglądać telewizję. O 20 dostałam sms od mamy, że są u znajomych i wrócą jutro oraz żebym nakarmiła konie i zaprowadziła do stajni. Było już późno, ale nie mogłam odpóścić Cyganowi treningu. Wsiadłam na 45 minut i naszczęście skakał bardzo dobrze. O 21 zaprowadziłam go do stajni, a następnie sprowadziłam reszte wałachów do stajni. Potem poszłam po klacze, miałam z tym wiele problemów, ponieważ 3 źrebaki mi uciekły. Niewiadomi skąd pojawił się Chris w stajni i pomógł mi zaprowadzić źrebaki do boksów. Następnie nakarmiliśmy  zwierzaki i udaliśmy się do domu.
- Hej, dlaczego tu zawitałeś?
- Nudziło mi się, a Ryan jest z Lexi. Jesteś sama? - Zapytał chłopak.
- Tak, rodzice są u zanjomych. To co? Może się zabawimy? - Spojrzałam zachęcająco.
- Jasne! Hahahaha, a masz coś do jarania?
- No wiesz? Ja bym nie miała?
Wyjęłam 2 grany Haszyszu i nabiłam w dwie lufy. Chris i ja paliliśmy do 3.00. Nieźle się napróliśmy.
- Chris, może zostaniesz na noc? Jutro razem pojdziemy do szkoły, a książki jebać?
- Spoko, ale teraz to ja ide się położyć. - Zapowiedział, poczym pocałował mnie na dobranoc.
Zrobiłam tak jak on, ale wcześniej się jeszcze umyłam. Położyłam się obok niego i zasnęłam.
Obudziłam się o 5.40 i poszłam przygotować śniadanie. Następnie udałam się do stajni aby zaopiekować się końmi. Dałam i owsa i inne dodatki paszowe i wypóściłam na pastwisko. Wróciłam do domu i ogarnęłam się i ubrałam w normalne ubrania. Dochodziła już 7 dlatego obudziła Chrisa:
- Wstawaj śpiochu!
- Kurwa! Co tak wcześnie?
- Wcześnie? Jest 7! No dobra, to jest wcześnie. Czekam na dole. - Walnęłam go poduszką i oddaliłam się.
Po paru minutach wkońcu zszedł, wyglądał jak zombie.
- Zrobiłam płatki, może być?
- Ta. - Odpowiedział zaspanym głosem.
To ty jedz, a ja idę się spakować. Schowałam 2 zeszyty, jedną książkę i wzięłam długopis.
- Gotowy? - Zapytałam.
- Pojebało? Muszę się jeszcze ubrać i iść do kibla, czekaj zaraz będę.
Czekałam na niego z dobre 15 minut,wkońcu się pojawił.
o 7.50 wyjechaliśmy z domu, oczywiście byliśmy spóźnieni, ale jakoś nam to nieprzeszkadzało. Rayn czekał na nas pod szkołą.
- Elo! - Przywitał się z nami.
- Siema! - Na raz z Christem odpowiedziałam. - To co? Trzeba jakoś ten dzień przeżyć bez naszej Lexi? Kurwa nie wiem jak ja wytrzymam w klasie z tymi gówniarzami. Ej! Mam pomysł, uciekamy z dwóch ostatnich mat? I tak jest klasówka, założe się że nic nie umiecie? - Zapytałam.
- Spoko, ej Ryan a ty uciekasz? - Pytał Chris.
- Ta, a co ja bym miał sam klasie siedzieć? Pff.
- Ok, spoko hmmm to może zamiast na chate pojedziemy pod prywaciarza do Lexi i razem zabierzemy się do niej? - Zaproponował Chris.
- Spoko! Dobra dawajcie do szkoły, bo dyra patrzy na nas, a lekcja się zaczęła.
W szkole cały czas pisałam z Lex, mówiła, że jej szkoła jest zjebana. Szkoda mi jej.
Z Chrisem i Ryan'em uciekliśmy przez tylnie wyjście szkoły, do którego miał klucz Chris, ponieważ ukradł woźnemu. Pod szkołą czekała już Lex, od razu do niej podbiegłam i przytuliłam.
- I jak było?!
- Maskarka! Jakieś dwie klientki się na mnie krzywo patrzyły i coś do siebie gadały, więc podeszłam i im pocisnęłam. - powiedziała Lexi.
- No i tak ma być. - uśmiechnęłam się i przybiłyśmy sobie piątkę.
Wsiedliśmy do samochud Chrisa i odjechaliśmy spod szkoły.  Na miejscu Ryan zarzucił pytanie:
- To co robimy? Lexi, może nam opowiesz jak tam było?
- Jak już mówiłam na początku, była masakra. Generalnie w szkole chodzą same cioty, gdybym z wami nie sms'owała to takszkoła była by rozwalona.
Nagle zadzwonił mój telefon, była to mama.
- Holly! Gdzie ty jesteś, masz natychmiast wracać, musimy poważnie porozmawiać.
- Jestem u Lex, o co chodzi?
- Znalazłam coś w twoim pokoju-Marihuane...
- Mamo, to nie twoje sprawa, po comi grzebiesz w pokoju? - Zdenerwowana już odpowiedziałam.
- Pogadamy już wrócisz, zaraz masz tu być. Narazie.
Rozłączyła się, a Lex od razu zapytała:
- Co się stało?
- Kurwa, mama znalazła jaranie w moim pokoju, to po mnie, muszę wracać na chate.
- Podwieść Cię? - Zaproponował się Chris.
- No jakbyś mógł, to chętnie.
Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam z mieszkania. Przez całą drogę milczeliśmy, dopiero kiedy już wysiadałam chłopak powiedział:
- Będzie dobrze, nie martw się.
- No ja mam nadzieję.
Weszłam do domu, a tam mama zaczęła na mnie naskakiwać. Powiedziałam tylko, żeby się uspokiła i pobiegłam do pokoju, zamknęłam się i zadzwoniłam do Lexi.
-  Hej i jak tam? - Zaczęłam.
- Siemka, spoko. Wiesz, znalazłam na Facebook'u tego blondyna co na mnie w szkole pokazywał, chcesz go zobaczyć?
- No dawaj.
- Nazywa się Niall Horan no i muszę przyznać, że jest całkiem ładny, ale nie będzie mnie fujara palcamni pokazywał. - mówiłam L.
Weszłam na fejsa i zonbaczyłam go. Nie był jakoś bardzo piękny, ale nie był też zły.
- No a jak tam rozmowa z rodzicami?
- Nie gadałam znimi, poszłam do pokoju, ale zaraz do nich zejdę.
- Ok, trzymaj się. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, siema!
Rozłączyłam się i zeszłam na dół.
- O co Ci mamo chodzi? - Spokojnie zapytałm.
- O co? Co to ma znaczyć?! W dillera się zabawiasz, a co jeżeli cię złapią?!
- Po pierwsze uspokuj się, pod drugie to moja sprwa co robię i nie powinnaś grzebać mi w pokoju.
- Dziecko, masz przestać. Wyrzuć to natychmiast! Mam nadzieję, że tego nie palisz?
- A co Ciebie to obchodzi co ja robię?
- Jesteś moją córką i się marwię. Już więcej tego świństwa nie chce w tym domu widzieć, a teraz maz szlaban na spotykanie się z tymi twoimi znajomymi.
- Jesteś beznadziejna! - Uciekłam do pokoju i zamknęłam się. Włączyłam komputer i weszłam na skypa, zadzwoniłam do Chris'a, Ryan'a i Lex. Wszystko im opowiedziałam i nie byli zadowoleni.
- To jakaś msakra! Nie możemy się spotykać?- Zapytała Lex. - Już gorzej chyba być nie może. - Westchnęła.
- No najgorsze jesg to, że nawet nie wiem na ile czasu dała mi kare, masakra.
Rozmawiałam tak z nimi do 2.00 i położyłam się spać. Tak zleciał mi cały poniedziałek.

9 komentarzy:

  1. mega ;D czekam na kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. A czy Ty jesteś True Directioner? Odpowiedź sobie na to pytanie, odwiedzając tego bloga: http://true-directioner-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się :D bardzo mi się podoba :D
    Dodaję Cię do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  5. chuje glupie piszecie zajebiscie jak ja was nie cierpie przez to ze tak piszecie parowy <3 <3
    kwkw

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział ! ♥
    hahahah H . lipa z mamą . xx
    asiaa1Dkiss

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny .! Cudnie piszesz .!:D

    OdpowiedzUsuń