piątek, 2 listopada 2012

Roździał 1

=Oczami Holly=
Siedziałam z Chrisem i Ryanem jeszcze jakieś 2 godziny odkąd Lexi poszła do domu.
- Ej myślicie, że ją przeniosą do prywtnej? Kurwa boje się o nią. - Zaczęłam.
- Mam nadzieję, że nie. Kurde zjeba by była bez niej. - Chris odparł.
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, dlatego milczałam. Po paru minutach dziwnej ciszy, wyjęłam z kieszenia 2gramy Marihuany.
- Ryan, masz bletke, lufe czy coś? Może zajaramy, bo zaraz się zmywam? - Rzuciałm propozycję.
- Czekaj, mam lufe zaraz nabijemy.
Wzięłam ją od niego i nabiłam spory kawałek. Każdy znas zaciągnął się porazie. Wypaliliśmy całe 2gramy.
- Dobra, chłopaki ja lece.
Pożegnałam się z nimi i autobusem dojechałam do domu.
- Jestem! - Krzyknęłam wchodząc do domu.
- Jak w szkole? - Mama spojrzała mi prosto w oczy.
- Hmmm, nie no ok. - Zawahałam się, ponieważ nie chciałam jej mówić o Lexi.
- Głodna jesteś? Zrobiłam naleśniki z dżemem?
- Nie dzięki. Gdzie jest tata? - Zapytałam szybko, żeby zmienić temat, ponieważ moja mama namawiała by mnie na jedzenie, a nie miałam ochoty.
- W stajni, trenuje jakieś konie do skoków.
- Lecę do niego, będe poźniej. - Pocałowałam ją w policzek i wybiegłam z domu, rzucając torbę z książkami na ziemię.
Wbiegłam do stajni nr.1 Tam przywitałam się z moim ukoachnym koniem-Cyganem. Następnie pobiegłam na maneż do jazdy, tam znalazłam tatę, który lonżował młodego ogiera.
- Hej! - Przywitałam się. Czyżbyś trenował przyszego mistrza? - Zaśmiałam się.
Miałam bardzo dobre kontakty z tatą, pewnie też ze względu na zainteresowania. Z mamą też nienajgorzej miałam, jednak to nie było to co z tatą.
- Cześć! Mistrz jak narazie to nie, ten koń jest okropny i wredy, kompletnie nie nadaje się do sportu, ale zobaczymy jak będzie. Bierzesz dziś Cygana na jazdę? - Zapytał z bananem na twarzy.
- Nie wiem, zobaczymy. Jestem trochę zmęczona, ale wieczorem przyjdę Ci pomców przy karmieniu. Teraz uciekam, narazie.
Po rozmowie z tatą o koniach czułam się zawsze lepiej. Zanim opóściłam stajnię, dałam Cyganowi ogromną marchewkę i poszłam. Kiedy dotarłam do domu, skierowałam się do pokoju. Tam szybko zarzuciłam na siebie czarne bryczesy i luźną niebieską koszulkę. Nie miałam zamiaru narazie jeździć, ale zawsze w domu chodziam w takim stroju. Usiadłam do komputera i sprawdziłam Facebook'a ale tam nic szczególnego nie było. Nie miałam pomysłu co zrobić, dlatego wybrałam numer mojej przyjaciółki, bo kompletnie zapomniałam, że miałam zadzwonić. Rozmowa nie była zaciekawa. Dowiedziałam się, że mama Lexi chce przenieść ją do prywatnej. Nie mogłam sobie wyobrazić szkoły bez mojej L. Nasza paczka, była by wtedy taka pusta i zupełnie inna. Łzy naplynęły mi do oczu, nie wiedziałam co zrobić, chciałam jakoś to naprawić, ale nie było już na to szans. Siedziałam tak w pokoju i wpatrywałam się na padok, na którym pasły się klacze ze źrebakami.
Po paru minutach zeszłam na dół, chwyciłam chlep i położyłam na niego ser, poczym wyszłam na dwór. Usiadłam na ławce przy padoku, zjdałam kanapkę i skręciłam małego jointa. Po 4 buchach już nic z niego nie zostało, a ja byłam lekko napróta. Tego dnia wsiadłam jeszcze na mojego konia, ponieważ musiałam trenować do zawodów skokowych. Po ciężkim treningu wróciłam do domu.
- Kochanie, może zjesz coś? - Zaproponowała mi mama.
- Mówiam Ci, że nie chce. Jakbym chciała to bym sobie wzięła. - Wkurzona odpowiedziałam. Nie chciałam być dla niej nie miła, ale już miałam dość tego pytania się o jedzienie.
- Ty nigdy nie jesteś głodna i żadko kiedy Cię widzę z jedzeniem dlatego się martwię.
- Mamo, jestem dorosła nie musisz się martwić. Idę na górę, jeżeli poczuję głód to Ci powiem, może tak być?
- Tak...
W pokoju usiadłam przy komputerze. Włączyłam skypa i zaczęła się długa rozmowa. Uwielbiałam to, byliśmy jak rodzina. Naszczęście nikt z nas nie poruszał tematu Lexi, nie chciałam narazie o tym myśleć.
- Ej słuchajcie, muszę na chwilę zejść, przyszła jakaś klientka chce odemnie kupić jaranie. Zaraz będę.
Zeszłam po cichu na dół aby nie zbudzić rodziców. Oni nie wiedzieli, że jestem dillerem, gdyby się dowiedzieli myślę, że nie było by ciekawie. Wyszłam z domu i pobiegłam w miejsce, w którym byłam umówiona z Amy. Dziewczyna pierwszy raz kupowała, a ja mam sprawdzony towar. 
- Hej, ty jesteś Amy? - Zapytalam lekko zdyszana.
- Tak, masz zioło? Spieszy mi się trcohę.
- Wyluzuj, już Ci daję.
- Ile za to chcesz? - Zapytała bardzo energicznie.
- To zależy ile ty chcesz jarania? 
- Narazię tylko sztukę.
- Ok, daj 30 zł i będzie spoko.
Bez słowała wymieniłyśmy się. Wróciłam do domu, niestety obudziłam mamę.
- Co ty robiłaś na dworze o tej porze?! Możesz mi to wytłumaczyć?! - Zdenerowana zaczęła.
- Noo ja... Lexi potrzebowała czegoś i ja musiałam jej to przekazać. To nic wielkiego mamo, nie musisz krzyczeć.
- Tak? Dobrzę, co takiego jej dałaś, co było tak ważnę?
- Nie ważne, to moja sprawa. Idę spać. Dobranoc!
Nie lubiłam kiedy mama wtrącała się w nie swoje sprawy.
- Już jestem kurwa ale, miałam przypał!
- Opowiadaj! - Zaciekawiona Lexi wypowiedziała.
Rozmowa trwała tak do późna. O jakiejś 4.00 zeszłam z komputera, nie chciało mi się spać. Zeszłam na dół i wypiłam kawę, poczym skręciłam jointa. Godzine potem , spałam jak aniołek, chociaż wypiłam kawę.

Obudziłam się o jakiejś 13 i pierwsze co mi się przypomniało, to to że nie pomogłam przy wieczornym karmieniu. Zeszłam na dół, ale nie było tam taty. Przez kilka minut starałam się znaleźć rodziców, ale nie było ich w domu. Poszłam do stajni i naszczęście znalazłam tatę.
- Tato, przepraszam, że nie pmogłam. Kompletnie zapomniałam, jeżeli masz coś do roboty teraz to pomogę. - Zaproponowalam się.
- Nic się nie stało. - Uśmiechną się. - Nie mam nic wielkiego do zrobienia, ale mogła byś sprowadzić z pastwika wałachy i je dobrze wyczyścić? Dziś przyjeżdząją ludzie, którzy chcą kilka kupić.
- Jasne nie ma sprawy, już się za to biorę.
Praca zajęła mi dobre 3 godziny, myślałam, że ręce mi odpadną, ale byłam dumna, ponieważ konie aż lśniły. Usiadłam koło boku Cygana, wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Lex.
- Siema, co dziś robisz? Słyszałam od Chrisa, że szykuje się niezła impreza dziś.
- Hej, hmmm no któryś z nich coś wspominał. Idziemy?
- No oczywiście! - Wykrzyczałam radośnie. To może o 19 do Ciebię podjade? Wcześniej nie moge, muszę pomóc tacie, chociaż i tak jestem zmęczona.
- Ok, to widzimy się o 19, pa skarbie.
Rozłączyłam się i wróciłam do domu.
- Mamo! - Krzyknęłam z nadzieją, że jest już w domu. Niestety nie odpowiedziała. Zrezygnowana otworzyłam szafę, ponieważ chciałam coś wybrać na imprezę. Nic mi nie przyadło do gustu, ale nie chciało mi się łazić teraz po sklepach. Postanowiłam, że pojadę w zwykłych rurkach i bluzce, nie lubiłam się stroić w sukineczki, spódniczki i takie tam inne, to nie był mój styl. Umyłam się, ale nie mogłam jeszcze jechać do Lexi, czekała mnie jeszcze praca z Cyganem. Wzięłam go na lonżę.
Wróciam do domu w pośpiechu, do torby spakowałam kosmetyki, 5 gram jarania, lufy i pieniądze. Wysłałam mamie SMS, że idę do mojej paczki na noc, wiem skłamałam, ale inaczej zaczęła by się martwić. Pożegnałam się z tatą i pobiegłam na autobus. Przed domem czekała już na mnię uszykowana Lexi.
- Holly! Dlaczego masz na sobię końskie spodnie? - Wykrzyczała ździwiona dziewczyna.
- O kurwa! Zapomniałam zmienić, ja pierdole pożyczysz mi jakieś?
- Hahaha, jasne chodź, zaraz coś znajdziemy.
Lex pożyczyła mi czarne rurki, naszczęście idealnie pasowały.
- No to jedziemy, Chris i Ryan będą już na miejscu.
W drodze na przystanek Lexi zapaliła papierosa. Nienawidziłam zapachu palącego się tytoniu, no ale przyzwyczajam się powoli. Dojechałyśmy na miejsce, tam czekali już na nas chłopcy.

6 komentarzy:

  1. spoko rozdział xd K.

    OdpowiedzUsuń
  2. zaaajebisty rozdział !
    mimo wszystko podobają mi się te BAD GIRLS . ♥
    będę tutaj często zaglądała i patrzyła jak rozkręca się akcja. xx
    i oczywiście czekam na następny .
    asiaa1Dkiss

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie piszecie, jeszcze nie czytałam takiego opowiadania czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. jebane dobre sa xd
    piszcze moje mordki dalej <3 <3

    OdpowiedzUsuń